Anna Nehrebecka zniknęła ze "Złotopolskich" 20 lat temu. Dziś odsłania kulisy pracy w TVP. "Przykre przeżycie"

Anna Nehrebecka blisko 20 lat temu zniknęła z serialu "Złotopolscy", mimo odgrywania jednej z kluczowych ról. Aktorka po latach zdradziła kulisy rozstania z produkcją TVP. Okazuje się, że jej wspomnienia nie są najlepsze.

Anna Nehrebecka występowała w "Złotopolskich" w roli Barbary, żony Dionizego. Nagle zniknęła ze srebrnego ekranu, ale przez lata nie chciała ujawniać powodów rozstania z serialem. W jednym z wywiadów miała jedynie powiedzieć, że żałuje formy, z jaką się z nią pożegnano, ale "spuszcza na to zasłonę milczenia". Aktorka po niemal 20 latach zdradziła w rozmowie z "Tele Tygodniem", co wydarzyło się za kulisami produkcji.

Zobacz wideo Najsłynniejsze wpadki w filmach, serialach i nie tylko! Czy naprawdę nie dało się ich uniknąć?

Anna Nehrebecka zniknęła ze "Złotopolskich" 20 lat temu. Zdradza powód

Postać grana przez Nehrebecką - Barbara Złotopolska - została uśmiercona w 2001 roku. Bohaterka miała nowotwór, który wymagał leczenia za granicą. Na wyjeździe z kraju zmarła, a jej prochy rozsypano wokół rodzinnych Złotopolic. Jak się okazuje, decyzja o pozbyciu się Barbary z produkcji nie należała do Nehrebeckiej. Co więcej, aktorka nie wiedziała o tym do ostatniej chwili:

Nigdy o tym nie mówiłam, ale było to dla mnie przykre przeżycie. O tym, że produkcja zamierza zrezygnować z mojego wątku, dowiedziałam się tuż przed zdjęciami, od jednej z pań garderobianych.

Aktorka nie ukrywała zaskoczenia, gdyż zaledwie kilka dni wcześniej ustalała z producentami dalsze losy jej postaci.

Moje zdumienie było tym większe, że kilka dni wcześniej zaproponowano mi kolejną serię i toczyliśmy dyskusje o perypetiach mojej bohaterki. Zależało mi, aby była wiarygodna, a sytuacje, które ją spotykają, układały się w logiczną całość. Najwidoczniej nie spodobało się to tym, którzy decydowali o losach serialowych bohaterów. Tego dnia na planie była jedynie asystentka asystentki, od której dowiedziałam się, że Basia wkrótce umrze, a jej prochy zostaną rozsypane na cztery wiatry.

Aktorka przyznała również, że trzy dni po tym, jak dowiedziała się, że jej przygoda z serialem dobiega końca, usłyszała plotki na swój temat, dotyczące rzekomego awanturowania się o pieniądze.

Napisałam do szefostwa, że czuję się urażona, a od ludzi kultury oczekiwałabym odpowiedniego zachowania. Tydzień później dostałam bukiet kwiatów ze swoim nazwiskiem napisanym przez "ch", a po mieście zaczęły krążyć jakieś legendy na temat mojej domniemanej chciwości. Doprawdy! Gaża nie jest najważniejszą rzeczą, jaką biorę pod uwagę w rozmowach zawodowych. To oczywiste!

Jesteście zaskoczeni?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.