W styczniu 2020 roku Meghan Markle i książę Harry skupili na sobie uwagę światowych mediów, ogłaszając, że zamierzają opuścić rodzinę królewską i wyprowadzić się na stałe do Stanów Zjednoczonych. Jak postanowili, tak też zrobili i już kilka miesięcy później zamieszkali w Kalifornii. Odejście z dworu wiązało się również z wieloma konsekwencjami. Książę Harry stracił swoje wojskowe tytuły. Jeśli chodzi o tytuły królewskie, to para mogła je zatrzymać, jednak miała zakaz posługiwania się nimi. Jak się okazuje, książę Harry ponownie nie zastosował się do zasady, a akt urodzenia jego córki jest najlepszym tego dowodem.
W styczniu ubiegłego roku Pałac Buckingham wydał oświadczenie, w którym było napisane, że para nie może już używać tytułu. Argumentowano to tym, że nie są już członkami rodziny królewskiej. Pozwolono im jedynie zachować tytuły księcia i księżnej Sussex, które zostały im podarowane przez królową w dniu ślubu, w maju 2018 roku.
Serwis TMZ dotarł do aktu urodzenia ich córki Lilibet Diany, co może wywołać kolejne spięcie pomiędzy Meghan i Harrym a rojalsami. Dokument zawiera imię księcia Harry'ego jako "His Royal Highness" (Jego Królewska Wysokość). Meghan Markle jest już podpisana normalnie jako: Rachel Meghan Markle.
Myślicie, że akt urodzenia Lilibet Diany wywołała kolejną burzę?