Britney Spears w 2007 i 2008 roku przeszła załamanie nerwowe. Gwiazda została wówczas uznana przez sąd za niezdolną do zarządzania własnym życiem oraz finansami. Od tamtej pory niemalże każda sfera jej życia jest pod kontrolą jej ojca - Jamesa Spearsa. Piosenkarka od kilku lat chce zmienić kuratora, jednak jak dotąd bez skutku. W lutym br. dziennikarze "New York Times" opublikowali dokument "Framing Britney Spears", w którym ujawniono pierwsze kulisy walki Britney o wolność. Teraz na światło dzienne wyszły nowe fakty. Niestety bardzo smutne.
Ojciec Britney Spears kontroluje nie tylko życie zawodowe córki oraz jej finanse, ale również całą sferę jej życia prywatnego. Z doniesień "New York Times" dowiedzieliśmy się, że piosenkarka musi otrzymywać pozwolenie od ojca nawet na nawiązywanie nowych znajomości! Co więcej, sama zainteresowana nie mogła decydować również o swoich występach, nawet wtedy, gdy czuła się gorzej. Dziennikarze wspominają o sytuacji, gdy Britney została zmuszona przez ojca do koncertu z czterdziestostopniową gorączką. Akta sądowe mówią, że artystka wspomina ten wieczór jako jeden z najgorszych w swoim życiu.
Britney miała zastrzeżenia do sprawowanej przez ojca kurateli już w 2014 roku, jednak dopiero na początku 2019 roku zbuntowała się i powiedziała, co myśli podczas prób do rezydentury "Domination" w Las Vegas. Spotkała ją za to niemała kara. Cała trasa została odwołana, a Britney została zmuszona do udania się do kliniki psychiatrycznej. Co ciekawe, piosenkarka wychodziła z niej wyjściem głównym, pod którym czekali już paparazzi. Fani piosenkarki uważają, że sytuacja została zaaranżowana przez ojca, który chciał pokazać córkę światu w złym stanie.
Fortuna Britney Spears jest warta ponad 60 milionów dolarów. Mimo że piosenkarka od dwóch lat nie koncertuje, wciąż zarabia ogromne pieniądze na tantiemach. Niestety sama zainteresowana nie ma dostępu do kart kredytowych, którymi zarządza ochrona lub jej asystentka. Piosenkarka może wydawać jedynie 2 tysiące dolarów tygodniowo. Każdy wydatek musi być zaakceptowany przez ojca. Tak było też w przypadku wymiany szafek w kuchni, o które poprosiła Britney. Ojciec uznał to za zbyt duży wydatek i odmówił.
Dziennikarze "New York Times" przypominają, że James Spears otrzymuje miesięczne wynagrodzenie w wysokości 16 tysięcy dolarów, a także 2 tysiące dolarów na utrzymanie biura. To nie koniec dochodów ojca Britney Spears. Przez wiele lat otrzymywał określony procent z przychodów pochodzących z tras koncertowych. W 2011 roku było to 2,95 procent za trasę "The Femme Fatale Tour", a w 2014 1,5 procent za rezydenturę "Piece of Me" w Las Vegas, która przyniosła zysk w wysokości 138 milionów dolarów.
Jakby tego było mało, z pieniędzy Britney Spears są opłacani również prawnicy ojca. "New York Times" zwraca szczególną uwagę na jeden z ostatnich rachunków, który oscylował na 890 tysięcy dolarów za jedynie cztery miesiące pracy.
James Spears nadużywał alkoholu, kiedy Britney była jeszcze małą dziewczynką. Ma za sobą nawet dwa odwyki. Akta sądowe, do których dotarł "New York Times" mówią, że w 2014 roku piosenkarka zeznała w sądzie, że ojciec może nadużywać alkoholu. James Spears został raz niezapowiedzianie zbadany na obecność alkoholu we krwi, jednak nie zgodził się już na kontynuację takich badań, a prośby Britney były od lat lekceważone przez sąd.
23 czerwca Britney Spears po raz pierwszy od dawna zostanie osobiście przesłuchana przez sędziego. Wcześniej odmówiono jej tego prawa ze względu na pandemię koronawirusa.