Pod koniec marca Krzysztof Krawczyk trafił do szpitala z powodu zakażenia koronawirusem. Dla muzyka i jego żony, Ewy Krawczyk, była to najdłuższa rozłąka w całym ich życiu. Jedyny kontakt mieli ze sobą przez telefon, a o stanie zdrowia na bieżąco informowała media zmartwiona Ewa. W końcu i sam Krawczyk zabrał głos i opowiedział o tym, jak się czuje. Artysta wyszedł ze szpitala.
Muzyk w rozmowie z "Super Expressem" wyjawił, że choroba jest już za nim i wraca do domu. Przy okazji podziękował wszystkim fanom za zainteresowanie i wsparcie.
Wychodzę ze szpitala. Dziękuję fanom za wsparcie. Żona czytała mi przez telefon wszystkie komentarze i życzenia. Wracam do zdrowia. Nie martwcie się o mnie, z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Bóg działa rękoma ludzi. Dziękuję Bogu, że żyję. Święta Wielkanocne są dla mnie ważniejsze od świąt Bożego Narodzenia, bo są symbolem zwiastowania nadziei.
W tabloidzie pojawiła się również wypowiedź jego żony. Ewa nie ukrywała, że doskwierała jej samotność.
Jestem bardzo szczęśliwa, że Krzysztof wraca do domu w dobrej formie. Nie mogłam dłużej znieść tej samotności, zawsze byliśmy razem. To pierwszy raz, kiedy nie widziałam męża tak długo. Za każdym razem, kiedy bywał w szpitalu dzięki uprzejmości personelu medycznego przysypiałam przy nim na kozetce.
W wywiadzie, którego żona Krzysztofa Krawczyka udzieliła kilka dni temu serwisowi Plejada, zdradziła, że chciałaby, aby muzyk wrócił do domu na święta. To marzenie właśnie się spełniło.
Nie tracę nadziei, że spędzimy święta razem - mówiła.
Mamy nadzieję, że artysta szybko wróci do pełni sił.