Jacek Poniedziałek od lat jest związany z Nowym Teatrem, w którym ostatnio gra główną rolę w spektaklu "Powrót do Reims", inspirowanym książką francuskiego socjologa. Według informacji, które podał portal WP, 7 marca tuż przed spektaklem, Jacek Poniedziałek miał nazwać innego aktora ze sztuki, Yacine’a Zmita, "wszą bezdomną", a następnie użyć wobec niego przemocy fizycznej. Cała ta sytuacja miała mocno wpłynąć też na innych aktorów. Jedna z występujących osób poczuła się na tyle źle, że odwołano spektakl, mimo że na widowni siedzieli już widzowie. Kasa teatru była zmuszona zwrócić pieniądze za bilety150 osobom, które przyszły obejrzeć spektakl "Powrót do Reims".
Głos w sprawie zabrała Dyrekcja Nowego Teatru, która ukarała Jacka Poniedziałka jedną z kar porządkowych wynikających z Kodeksu pracy - aktor miał dostać naganę. Ponoć Dyrekcja zorganizowała też specjalnie spotkanie z mediatorem i warsztaty wspierające z psychologiem dla uczestników zdarzenia, jednak żaden z aktorów na nie nie dotarł.
To nie pierwsza taka sytuacja z udziałem Jacka Poniedziałka. Aktor kilka lat temu również dostał naganę za swoje zachowanie. Dyrektorka Nowego Teatru, Karolina Ochab, wyjaśniła, dlaczego tym razem nie zostały wyciągnięte większe konsekwencje.
Od tego czasu minęły już ponad dwa lata i zgodnie z Kodeksem pracy kara ta jest przedawniona, stąd teraz tylko nagana - mówi WP dyrektorka teatru, Karolina Ochab.
Karolina Ochab zapowiedziała też, że przyjrzy się sprawie i sprawdzi, czy w przeszłości nie dochodziło w teatrze do podobnych sytuacji.
Zamierzam dalej szczegółowo badać tę sprawę i na pewno wyciągniemy konsekwencje wobec wszystkich, którzy dopuścili się jakiekolwiek formy przemocy - zapewnia Ochab.
Po tym, jak o zaistniałej sytuacji zrobiło się głośno w mediach, Jacek Poniedziałek wydał w swoich mediach społecznościowych oświadczenie. Złożył publiczne wyjaśnienia i przyznał, że zdarzają się momenty, w których nad sobą nie panuje. Zaznaczył jednak, że nie traktuje tego jako usprawiedliwienia.
TAK, zdarzają mi się od czasu do czasu wybuchy złości, wynikające z mojej skrajnej niecierpliwości, nadwrażliwości i ogarniającej mnie w takich chwilach głuchoty na wrażliwość innych. Dosyć obszernie opisałem je w wydanej niedawno książce, pt. „(Nie)Dziennik”. Nie usprawiedliwiam się w niej (ani tutaj), rozpaczam z tego powodu, od czternastu miesięcy leczę swoje skołatane nerwy, gdyż znajduję się w długim i bardzo trudnym procesie trzeźwienia - napisał.
Aktor wyjaśnił, że nie zaatakował Yacina Zmita celowo i dodał, że już kilkukrotnie był upominany przez dyrekcję, a teraz dostał surową naganę. Przyznał też, że cały czas pracuje nad sobą i przywróceniem równowagi do swojego życia.
NIE, nie robię tego umyślnie, perfidnie, z wyrachowaniem czy zgodnie z ustalonym wcześniej planem zaszkodzenia komuś, czy też eliminacji autentycznych albo domniemanych wrogów. Są to reakcje spontaniczne. NIE, nie usprawiedliwiam ani nie pochwalam takich zachowań. Byłem kilka razy upominany przez dyrekcję Nowego Teatru, teraz otrzymałem surową naganę. TAK, dałem się sprowokować i powiedziałem o parę słów za dużo, za co szczerze i z pełną pokorą przepraszam. Nie chcę opisywać wszystkich okoliczności tego zdarzenia, żeby nie umniejszać swojej winy. Biorę odpowiedzialność na siebie. Pracuję nad sobą, walczę o przywrócenie równowagi w moim życiu i o lepszą atmosferę w pracy. Tak, by inni nie czuli dyskomfortu pracując ze mną - wyjaśnił Poniedziałek.
Jak podaje WP, Yacine Zmit uważa, że konflikt personalny z Jackiem Poniedziałkiem trwa już od miesięcy, a jego podłożem ma być pożyczka finansowa, jakiej ponoć udzielił mu Poniedziałek.
Plotek już drugi raz przyłącza się do zbiórki organizowanej przez Stowarzyszenie mali bracia Ubogich i zbiera na koszyczki wielkanocne dla seniorów. Wesprzyjmy starsze, samotne osoby. Liczy się każda złotówka!