Marilyn Manson jest dość kontrowersyjną postacią na scenie muzycznej. Artysta wyróżnia się nietypowym wizerunkiem. Ostatnie wydarzenia, w których centrum znalazł się Manson, sprawiają, że wokalista najwyraźniej przestał sobie radzić z medialną nagonką. Sprawa stała się na tyle poważna, że interweniowała policja. Co dokładnie się stało?
Manson zbudował swoją karierę na kontrowersjach i szokowaniu publiczności. Miarkę jednak przelała informacja, która w ciągu ostatnich dni obiegła światowe media. Była partnerka wokalisty przyznała, że Marilyn był jej oprawcą.
Mój oprawca nazywa się Brian Warner, znany światu również jako Marilyn Manson. Zaczął mnie napastować, gdy byłam nastolatką i okropnie znęcał się nade mną przez kolejne lata - powiedziała Evan Rachel Wood.
Odważne wyznanie sprawiło, że głos postanowiły zabrać cztery inne kobiety. Afera zdała się przerosnąć Mansona, który miał zamknąć się w swoim domu. Sytuacja stała się na tyle poważna, że znajomy wokalisty poprosił o pomoc odpowiednie służy.
Policja szybko znalazła się pod posiadłością piosenkarza i próbowała nawiązać z nim kontakt. Niestety nie przyniosło to żadnego efektu. Z tego względu służby postanowiły wysłać nad dom Mansona helikopter, aby oświetlić całą posesję. To jednak nie wywabiło wokalisty z domu. Po tej interwencji z policjantami skontaktował się menedżer artysty, który potwierdził, że z Marylinem wszystko jest w porządku, jednak nie ma ochoty rozmawiać ani wychodzić na zewnątrz.
Artysta niedawno odniósł się do sprawy i opublikował oświadczenie. Napisał w nim, że "najświeższe oskarżenia są okropnym zniekształceniem rzeczywistości, a jego intymne relacje zawsze były nawiązywane za obopólną zgodą partnerów o tych samych upodobaniach i zapatrywaniach".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!