Tytuł Miss Polski jest przyznawany od lat. Tegoroczny konkurs i tytuł najpiękniejszej Polki zdobyła Anna-Maria Jaromin. Choć gala znacznie różniła się od tej, którą znamy (po raz pierwszy w historii tego konkursu wybory odbyły się bez udziału publiczności i przy zachowaniu obowiązującego reżimu sanitarnego), nie brakowało emocji. Na scenie wystąpiły takie gwiazdy jak Kortez, Paweł Domagała czy Monika Lewczuk. Niestety ostatnia wokalistka zaliczyła wpadkę.
Monika Lewczuk podczas gali wykonała dwa covery utworów Duy Lipy - "Don’t Start Now" i "Levitating". Młoda wokalistka w pewnym momencie zapomniała części słów i wydawało się, że nie trafia w dźwięki. Robiła też długie pauzy i skracała zdania.
Po występie internauci nie kryli zaskoczenia. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele niemiłych komentarzy. Widzowie zarzucali wokalistce nieprzygotowanie, fałszowanie i zapomnienie tekstu.
Ja poproszę odszkodowanie za występ Lewczuk, bo mnie uszy bolą. Chcę to odzobaczyć.
Mocno mnie rozczarowała, a szkoda, bo widziałam w niej potencjał po duecie z Alvaro Solerem.
Do krytyki postanowiła odnieść się sama wokalistka. Najpierw opublikowała InstaStiories, w którym wyjaśniła sytuację.
Mam świadomość pomyłki tekstowej, która na pewno nie wpłynęła na moje samopoczucie i luz podczas występu, ale traktuję go też jako lekcje i przetarcie szlaku, jeżeli chodzi o występy w TV, których miałam do tej pory dość niewiele.
Potem występ skomentowała dla portalu Pomponik.
Na scenie czułam się bardzo dobrze. Natomiast chyba miałam trochę za głośny odsłuch, muszę sobie obejrzeć i przeanalizować występ, żeby zobaczyć, jak było. Tak na gorąco jest zawsze ciężko powiedzieć.
W którymś momencie coś ze słowami było nie tak. Zapomniałam po prostu słów - dodała.
Wywiad możecie zobaczyć poniżej: