22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że dopuszczenie aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracającego upośledzenia płodu jest niezgodne z Konstytucją RP. Kontrowersyjna decyzja spotkała się z ogromnym niezadowoleniem Polaków, którzy wyszli na ulicę. Niestety rząd, zamiast załagodzić konflikt, tylko go zaognił, prosząc wiernych o obronę kościołów przed demonstrującymi. Skutkowało to tym, że na ulicach oprócz strajkujących pojawiali się członkowie ONR, którzy agresywnie reagowali na uczestników marszy.
Okazuje się, że ofiarami agresywnych członków ONR (Obozu Narodowo-Radykalnego) została rodzina Anny Skrobiszewskiej, wdowy po Grzegorzu Ciechowskim. Relacją z tej sytuacji podzielił się jej obecny mąż Wojciech Skrobiszewski (reżyser dokumentu o Grzegorzu Ciechowskim), który na Facebooku zamieścił obszerny post.
Dorwała nas dziś armia tchórzliwych jak sam Jaruś narodowców, wyciągniętych z du*y na potrzeby obrony "za wszelką cenę"! Zaatakowali najpierw Anię, która miała transparent miłość-wolność-rewolucja! Gdyby komuś było mało, byliśmy z Różą! Nasza trójka kontra czterdziestu/pięćdziesięciu prawdziwych Polaków! Rzucili się na nas grupą i żaden nie przyjął mojego zaproszenia jeden na jeden. To, że dostałem kopa zza pleców to nic, ale atak na kobiety to wizytówka frajerstwa, tchórzostwa i sku*****stwa - czytamy pod postem.
Warto dodać, że protesty przewidziane są także na następne dni. Z pewnością pojawią się na nich także członkowie ONR-u, dlatego należy bardzo na siebie uważać.
Do strajku kobiet dołączyły się także inne środowiska. Kibicie klubów piłkarskich zagwarantowali, że będą bronić kobiet podczas protestów. Dołączyli się także rolnicy, przedsiębiorcy i taksówkarze.