Po raz kolejny TVP uderza w konkurencyjną stację i w gwiazdy TVN-u. Jakiś czas temu wyemitowano materiał, w którym wyśmiano Kingę Rusin, która po rozdaniu Oscarów bawiła się na przyjęciu zorganizowanym przez Beyonce. Tym razem zaatakowano Justynę Pochanke.
Wszystko przez to, że w piątek w "Faktach" zrelacjonowano uroczystości na placu Piłsudskiego w Warszawie, w których wzięli udział Jarosław Kaczyński oraz wielu ważnych polityków. Nie przestrzegali oni zalecanych zasad bezpieczeństwa, co nie umknęło uwadze mediów i obywateli. Dzień później pokazano w wydaniu programu informacyjnego Kaczyńskiego, który odwiedził Powązki, które są zamknięte dla odwiedzających. Ten materiał nazwano "Równi i równiejsi". W związku z tym Telewizja Polska oskarżyła konkurencję o to, że "prowadzi medialną kampanię nienawiści".
W Wielki Piątek, Wielką Sobotę, a nawet dzisiaj prywatna stacja telewizyjna TVN zaatakowała prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Powodem było to, że Jarosław Kaczyński w dziesiątą rocznicę katastrofy smoleńskiej odwiedził groby bliskich i przyjaciół, którzy zginęli 10 lat temu - powiedział w poniedziałek prowadzący "Wiadomości" Michał Adamczyk.
Później uderzono w osoby związane ze stacją TVN. Skupiono się przede wszystkim na rodzinie prowadzącej "Fakty". W "Wiadomościach" stwierdzono, że matka Justyny Pochanke, Renata Pochanke, miała być bliską współpracownicą księgowej Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. TVP pokusiło się nawet o zarzut pod jej adresem:
Miliardy złotych wyprowadzone z funduszu wykorzystano na początku lat 90. do budowy części prywatnych mediów w Polsce.
To niejedyna osoba, której telewizja publiczna wytknęła polityczne powiązania. Jak na razie TVN nie odniosła się do zachowania TVP, a więcej na temat konfliktu pomiędzy stacjami przeczytacie TUTAJ.