Kasia Moś była jedną z gwiazd, które wzięły udział w koncercie organizowanym przez Fundację TVN i Player.pl. W trakcie występu popłakała się, wspominając zmarłego dziadka.
Zobacz: Nie żyje dziadek Kasi Moś. "Trzy godziny czekał w karetce pod szpitalem"
"Koncert dla bohaterów" został zorganizowany dla pracowników służby zdrowia. W projekcie wzięła udział cała plejada gwiazd, które wykonały swoje utwory w domach. Można było podziwiać występy m.in. Viki Gabor czy Maryli Rodowicz. Kasia Moś również zaśpiewała i przy okazji po swoim występie podziękowała pracownikom medycznym, którzy pomogli jej dziadkowi w ostatnich chwilach życia. Mówiąc to, artystka nie kryła łez.
Był fantastycznym człowiekiem, zostało nam po nim wiele anegdot i będziemy tymi wspomnieniami teraz żyć – powiedziała.
Dziadek Kasi Moś zmarł w tragicznych okolicznościach. Artystka napisała na Facebooku, że został zabrany karetką do szpitala, ale z powodu trudnej sytuacji w placówce czekał aż trzy godziny na przyjęcie. Niestety, dziadek Kasi Moś zmarł, a do końca czuwała przy nim ratowniczka medyczna.
Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły... pragnę z całego serca podziękować pani ratownik medycznej – Barbarze Bujarze-Kani. Dziękuję za walkę o zdrowie mojego dziadka, jakby to był członek pani rodziny, jakby to był pani dziadek. Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten, w związku z panującą sytuacją nie chciał go przyjąć - napisała Kasia Moś.
Pod poruszającym wpisem artystki nie zabrakło wyrazów współczucia i kondolencji.