Niedawno Jarosław Kaczyński w Sosnowcu podsumował film "Pokłosie", który nawiązywał do historii pogromu Żydów w Jedwabnem. Skrytykował produkcję Władysława Pasikowskiego i ocenił, że "nie była dobra w sensie artystycznym i niszczyła polską reputację". Jego recenzja rozzłościła Macieja Stuhra, który zagrał jedną z ról. We wpisie na Facebooku zwrócił się do prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Aktor nie ukrywał swoich emocji i nie powstrzymał się od złośliwości:
Pan Prezes Kaczyński raczył coś wspomnieć o jednym z moich filmów. Ponieważ on i jego nowe elity mają kłopoty z przebrnięciem przez dzieła noblistów, ale za to chętnie czytają moje posty, więc spieszę z pomocą.
Zacytował przy okazji fragment słów Olgi Tokarczuk, które dotyczyły "Pokłosia".
Zacytuję: "Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jak kraju który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa , która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników, czy mordercy Żydów. Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy." Olga Tokarczuk o "Pokłosiu".
Na koniec dodał, że z wielką satysfakcją pójdzie na wybory, które odbędą się 13 października.
Małgorzata Rozenek-Majdan zdradziła, co myśli o PiS-ie. Oceniła, co powinno się zmienić w Polsce:
AW