Aaron Carter w amerykańskim programie "The Doctors" wyznał, że zdiagnozowano u niego szereg chorób psychicznych. Teraz okazuje się, że jego własny brat wystąpił do sądu o zakaz zbliżania się dla niego.
Nick Carter poinformował na Twitterze, że Aaron otrzymał zakaz zbliżania się do niego i jego rodziny. Stały za tym ważne powody, które członek zespołu Backstreet Boys wyjaśnił wprost:
W świetle ostatnich alarmujących zachowań Aarona i jego wyznań, że myślał i planował zabicie mojej ciężarnej żony i naszego nienarodzonego dziecka, nie miałem innego wyboru. Razem z siostrą wystąpiliśmy o zakaz zbliżania się dla Aarona, żeby chronić naszą rodzinę - napisał Nick Carter na Twitterze we wtorek. - Kocham brata i mam szczerą nadzieję, że otrzyma odpowiednią pomoc, zanim wyrządzi krzywdę sobie lub komuś innemu.
Aaron Carter ewidentnie nie przyjął najlepiej tej informacji. Od kilku godzin na Twitterze intensywnie odpowiada na kolejne komentarze, pokazując swój punkt widzenia w tej sprawie:
Zakaz zbliżania się oznacza odległość 100 stóp. Przez ostatnie lata było to tysiąc MIL.
Trzymaj się, Nick, skończyliśmy ze sobą na zawsze.
Pracuję nad sobą każdego dnia, i tylko ja jestem dla naszej rodziny dobry. Byłem na weselu siostry. Byłem na pogrzebie. On się nie pojawił.
Każdy, kto mnie zna, wie, że nigdy nie skrzywdziłbym nawet muchy. Nigdy nie byłem oskarżony o gwałt i pobicie, ale to JA jestem tym "agresywnym"
Aaron Carter w tym Twittcie odnosi się do ostatnich oskarżeń przeciwko Nickowi Carterowi. Okazuje się, że Nick został oskarżony o gwałt na nieletniej, która była na jednym z koncertów Backstreet Boys w ostatnich miesiącach - według Aarona zakaz zbliżania się jest próbą ukrycia afery, która coraz bardziej pogrąża Nicka.
Jedno jest pewne - kłótnia między braćmi z każdą godziną i każdym kolejnym Twittem nabiera mocy.