Tajemnicą nie jest, że Nicki Minaj i Miley Cyrus bardzo się nie lubią. Ich kłótnia zaczęła się w 2015 roku. Wówczas raperka na miesiąc przed galą MTV VMA rozpętała burzę. Gwiazda zarzuciła stacji rasizm, ponieważ jej utwór "Anaconda", który był niekwestionowanym hitem, dostał mniej nominacji niż utwory białoskórych artystów. Tę sprawę skomentowała Miley Cyrus. W rozmowie z "New York Timesem" powiedziała, że problem rasizmu na świecie jest oczywisty, ale pretensje Minaj wynikają raczej z "samolubnej natury" ciemnoskórej artystki. W czasie gali Nicki wytknęła koleżance jej wypowiedź i publicznie nazwała suką. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
Ich konflikt trwa od lat, a panie przy każdej okazji kąśliwie wypowiadają się o sobie nawzajem. Oliwy do ognia dolał fakt, że Miley w swojej nowej piosence "Cattitude" zaśpiewała: "Kocham cię Nicki, ale słucham Cardi B". Oczywiście, raperka nie pozostała na to obojętna. Niedawno była gościem w radiowym show "Queen Radio". W czasie rozmowy odniosła się do licznych zaczepek ze strony Miley Cyrus i... nie przebierała w słowach.
Kurczaki nie mogą gadać bzdur o królowych - zaczęła wywód - Widzę, że wiele zwykłych kurczaków próbuje wywoływać imię królowej dla rozgłosu. To się zawsze zdarza. (...) Biała dziewczynka płacze próbując przedstawić ciemnoskórą dziewczynę jako złego gościa…
Jej kolejne słowa to mocny zarzut w stronę Miley!
Potraktowała mnie bez szacunku i to bez jakiegokolwiek powodu. A ja właśnie widziałam ją po tym, jak ssała ku***a Mike'owi Willowi w studiu.
Trzeba przyznać, że zrobiło się gorąco. To bardzo kontrowersyjne oskarżenie, tym bardziej, że przecież Miley ma męża. Jesteśmy ciekawi, jak Cyrus na to zareaguje.
JP