Odkąd Weronika Rosati powiedziała w "Gali", że jej były partner, Robert Śmigielski, porzucił ją i córkę, regularnie spada na nią krytyka. Aktorka od dwóch tygodni wdaje się w słowne potyczki m.in. z Magdą Gessler i Krystyną Demską-Olbrychską. Jedyną osobą, która otwarcie wspiera matkę małej Elizabeth, jest prof. Magdalena Środa. Pod ostatnim wpisem znanej etyczki i feministki wywiązała się gorąca dyskusja. Nie obeszło się też bez złośliwości, w których zasugerowała, że żona Daniela Olbrychskiego broni Śmigielskiego, bo liczy na darmową pomoc ortopedyczną. Niespodziewanie głos w sprawie zabrała też Ilona Łepkowska.
ZOBACZ TEŻ: Żona Olbrychskiego odpowiada Środzie
"Królowa polskich seriali" stanęła w obronie Demskiej-Olbrychskiej i w ostrych słowach skrytykowała zachowanie Weroniki Rosati, która w jej opinii nie jest wiarygodna dla tysięcy samotnych matek.
Myślę, że Pani Weronika średnio nadaje się jednak na ikonę samotnego macierzyństwa i walki o prawa kobiet, bo jest w daleko różnej sytuacji, niż tysiące matek naprawdę walczących z biedą i odrzuceniem przez swoje środowisko. Zasada "Siostry, do boju!", gdy tylko ktoś powie coś nie całkiem przyjemnego o kobiecie, która cokolwiek wspomni o prawach kobiet, choćby w kompletnie chybionym kontekście nie najlepiej świadczy o osobie do tego boju wzywającej - zaczęła swój wpis Łepkowska.
Scenarzystka skrytykowała też prof. Środę, która w swoim wpisie wypominała żonie Olbrychskiego podeszły wiek. Jednocześnie scenarzystka wyraziła swoje oburzenie wobec kreowania rzeczywistości, w której tylko jedna ze stron jest winna rozpadowi związku. Przytoczyła swoją historię i przyznała się, że też była samotną matką.
List Pani Krystyny nie był w żadnej mierze pełen oburzenia, był - jak na fakt znajomości faktów - bardzo spokojny i wyważony. Sugerowanie, że chodzi w nim o to, że zapewnia sobie w ten sposób priorytet w dostępie do sali operacyjnej dr. Śmigielskiego jest nawet nie śmieszne, tylko żałosne. Tym bardziej, że aluzje do wieku, chorób itp. tak średnio się mają do solidarności ludzkiej i kobiecej. Ja też nie planowałam samotnego macierzyństwa, tak się stało jednak przed laty, a wina za rozpad związku, co wie każda mądra osoba, leży zazwyczaj po obu stronach, choć rzecz jasna nie zawsze równo rozłożona.
Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu Weronika Rosati rozstała się z Robertem Śmigielskim, ojcem jej rocznej córki. Kiedy Elizabeth obchodziła pierwsze urodziny, aktorka pochwaliła się na Instagramie prezentami, które podarowała dziewczynce. Ich wartość nie spodobała się Magdzie Gessler, która w ostrych słowach skrytykowała aktorkę. W trakcie wymiany zdań okazało się, że restauratorka przyjaźni się z byłym partnerem Weroniki.
Gwiazda TVN wydawała się stronnicza w tym sporze. Kiedy myśleliśmy, że sprawa ucichła, głos zabrała Krystyna Demska-Olbrychska. Żona Daniela Olbrychskiego w obszernym wpisie na Facebooku wspominała pierwsze dni po narodzinach Elizabeth. Opisała też, że Rosati wypowiadała się wówczas o partnerze z zachwytem.
Po tych wyznaniach niespodziewanie Demska-Olbrychska zmieniła ton. Napisała wprost, że aktorka "wypowiedziała ostatnio wiele kłamliwych słów", które krzywdzą nie tylko ojca jej dziecka, lecz także jej córkę. Przyznała też, że nie rozumie, dlaczego media kreują ją na "skrzywdzoną Matkę Polkę".
Na odpowiedź aktorki nie trzeba było długo czekać. Na Facebookowym profilu Olbrychskiej pojawił się jej wpis, w którym oznajmiła przyjaciółce byłego partnera, że ostrym komentarzem narusza jej dobra osobiste. Weronika Rosati nie chciała brać udziału w publicznej dyskusji na temat postu Olbrychskiej, dlatego zagroziła, że przekaże sprawę prawnikowi.
Niespodziewanie do dyskusji włączyła się Magdalena Środa, której wypowiedź na swoim Instagramie zacytowała Rosati. Znana feministka i etyczka stanęła po stronie Weroniki i napisała wprost, że brak kobiecej solidarności w tym sporze jest zatrważający.
Z zainteresowaniem obserwuję nierówną walkę Weroniki Rosati z ojcem jej dziecka, słynnym ortopedą. To walka publiczna, prowadzona metodą nie wprost, którą zaliczyć można do gatunku metoo. Weronika Rosati czuje się pokrzywdzona, bo nie planowała samotnego macierzyństwa, domaga się więc praw do równego traktowania dla wszystkich samotnych matek, chce też publicznego napiętnowania byłego partnera, który, jak na znanego lekarza przystało, jest i bogiem i Casanovą w jednym.
W dalszej części Środa napisała, że aktorka walczy z podwójnymi standardami. Etyczka skrytykowała też Demską-Olbrychską za tak mocny list, w którym piętnuje Rosati. Nie obeszło się też bez złośliwości, w których zasugerowała, że żona Olbrychskiego broni Śmigielskiego, bo liczy na darmową pomoc ortopedyczną.
Weronika jest młoda i jeszcze tego nie rozumie. Starzejące się stawy to poważna rzecz a dobry ortopeda – jeszcze poważniejsza. Za opiekę nad stawami łatwo sprzedać i poczucie sprawiedliwości i zrozumienie dla krzywdy. Bo tak chyba należy tłumaczyć wielki atak celebrytek na aktorkę. Pani Demska-Olbrychska, wystosowała nawet w tej sprawie pełen oburzenia publiczny list, w którym potępia w czambuł aktorkę, nazywając jej akcję czymś "podłym i prymitywnym", a o dziarskim ortopedzie pisze, że jest "delikatnym gentelmenem" w dodatku "nieskazitelnie wychowanym".
Jak myślicie, kiedy ta historia wreszcie dobiegnie końca?
AD