• Link został skopiowany

"Kevin sam w domu". Ten szczegół zmienia całą fabułę, a widzowie snują teorie spiskowe. Mało kto zwraca na niego uwagę

"Kevin sam w domu" jest już filmem kultowym. Mówi się, że bez niego nie ma prawdziwych świąt. Jednak jakiś czas temu na jaw wyszły nowe szczegóły, które pojawiają się w filmie. Zmieniają one całkowicie fabułę.
Kevin sam w domu
Fot. WatchMojo.com | YouTube | Printscreen

Przygody małego Kevina, którego rodzina zostawiła samego w domu i nie zorientowała się, że nie ma go z nimi na lotnisku, zna chyba każdy. Do tej pory film uznawany był za komedię, która jest splotem niefortunnych zdarzeń. Po 28 latach od premiery, widzowie uważają, że całą akcję i atak bandytów zaplanował ojciec. Wszystko przez jedną scenę, która rzuca nowe światło na fabułę.

"Kevin sam w domu"

Internauci dopatrzyli się, że na początku filmu ojciec Kevina wyrzuca do kosza na śmieci bilet lotniczy syna. Moment, kiedy mężczyzna to robi, nie jest mocno wyeksponowany i trzeba się naprawdę dobrze przyjrzeć, żeby to wyłapać. Przez to, że scena nie została zaakcentowana, internauci snują teorie spiskowe i oskarżają ojca o celowe narażenie Kevina na niebezpieczeństwo.

Zobacz wideo Te filmy są kultowe

Chodzi o sytuację, kiedy główny bohater popycha swojego brata i ten rozlewa napoje, zalewając przy tym m.in. bilet lotniczy Kevina. Oglądaliśmy tę scenę kilka razy i rzeczywiście, gdyby nie to, że ktoś zwrócił na to uwagę, nie dopatrzylibyśmy się tego szczegółu. Szczegółu, który tak naprawdę zmienia całą fabułę filmu. Po tym odkryciu, w tym roku oglądanie filmu "Kevin sam w domu" już nie będzie takie samo.

 

Po latach dowiedzieliśmy się także, że w domu, w którym rozgrywa się akcja filmu, podczas nagrań... przebywali jego prawowici mieszkańcy. Jedna z nich, Laura Abendshien, która w czasie nagrań miała sześć lat, powróciła wspomnieniami do początków "Kevina".

Byliśmy w domu praktycznie przez cały okres kręcenia Kevina, czyli cztery-pięć miesięcy. I żeby uniknąć pojawienia się w danej scenie, czołgaliśmy się pod oknami z pokoju do pokoju, szczególnie wieczorami, kiedy łatwiej było przypadkiem pojawić się w kamerze. Więc trzeba było się czołgać po żołniersku z miejsca do miejsca - wyznała w This Morning.

Zdjęcia kręcono głównie na parterze, a prawdziwi domownicy przebywali głównie na piętrze.

Więcej o: