Natalia Maszkowska dała się poznać jako kucharka z programu "MasterChef". Nie każdy być może wie, że poza gotowaniem pasjonuje się również podróżami. Na instagramowym profilu, który obserwuje 390 tysięcy osób, chętnie pokazuje kulisy wyjazdów w różne zakątki Polski i świata. W sierpniu postanowiła odwiedzić Kołobrzeg i była w szoku, gdy dowiedziała się, jakie są ceny. Wszystko ujawniła na Instagramie.
Uczestniczka "MasterChefa" nie spodziewała się tej opłaty. To spotkało ją w Kołobrzegu
Natalia Maszkowska nie ukrywała zaskoczenia, że wejście na molo w Kołobrzegu kosztuje aż dziewięć złotych. Przy okazji wyszło na jaw, że wielu turystów nie wie, że obowiązuje tam opłata. Maszkowska pokusiła się na kąśliwy komentarz. "Ja chyba śnię… molo w Kołobrzegu jest płatne? Czy mi się przewidziało? Zastanawiałam się, czy to nie jest czasami żart… ale otóż nie" - napisała Natalia Maszkowska na Facebooku. Kucharka od razu porównała ceny w Kołobrzegu do tych w luksusowym Monte Carlo, słynącym z drogich hoteli i luksusowego stylu życia. "Za bilet na Korfu zapłaciłam niecałe 150 zł. Myślałam, czy lepiej polecieć do Grecji, czy 17 razy wejść na molo. Ostatecznie zdecydowałam się na Grecję, ale nie powiem… chwilę się wahałam. Widzę, że ceny doganiają Monte Carlo. Trzymajcie się tam w tym Kołobrzegu" - podsumowała z ironią.
Pod postem Natalii Maszkowskiej posypały się komentarze. Co jednak ciekawe, nie wszyscy podzielili jej zdanie. Niektórym nie spodobała się "nagonka na polskie morze". "Muszę to napisać. Mimo iż cię bardzo lubię, to nie podoba mi się ta nagonka na polskie morze. Widzę, że wciągnął cię ten trend bardzo, bo to nie pierwszy taki post. I co ma na celu oczernianie? Ceny są jakie są", "Poniosło cię trochę z tym postem. Może więcej zwiedzania własnego kraju otworzyłoby ci szerzej oczy. Obudziłaś się nagle ze snu zimowego, który trwał co najmniej kilkanaście lat, skoro nie wiesz, że Kołobrzeg to kurort i ma status uzdrowiska - stąd biorą się tak wysokie ceny. Ludzie z tego, co zarobią w sezonie, żyją przez cały rok, No tak, molo w Kołobrzegu za kilka złotych to skandal, ale już lot na Korfu - wiadomo, opcja 'budżetowa', "Ale to żadna nowość... Całe życie w Kołobrzegu w sezonie molo było płatne... Poza sezonem, jak i po 21.00 jest za free...", "Ale w Sopocie też jest płatne i jakoś nikt z tego nie robi dramy" - pisali internauci. Inni zgodzili się z Natalią Maszkowską i stwierdzili, że takie ceny to przesada. "Czyli zapłacę 34 zł, żeby wejść na molo z rodziną... To chyba wolę kupić dzieciom lody i zjeść przed molo", "Jeszcze trochę i trzeba będzie zapłacić, żeby spojrzeć na morze", "A później płacz, że w Polsce turystyka upada" - pisali.
Anna Kalczyńska też była oburzona tym, co zastała nad polskim morzem
Nie da się ukryć, że nie tylko Natalia Maszkowska była oburzona sytuacją nad polskim morzem. Anna Kalczyńska też postanowiła podzielić się wrażeniami, choć ona nie wspomniała o cenach. Dziennikarka była oburzona zachowaniem plażowiczów. Na Instagramie pokazała bowiem nagranie, na którym widać, jak sprząta śmieci na plaży. Szczególnie zirytowały ją niedopałki papierosów porozrzucane po piasku, mimo że kosz na śmieci znajduje się zaledwie kilka kroków dalej. "Dzisiaj osobiście strzegę czystości naszej plaży. Wkurzają mnie, jak mało co niedopałki rzucone w piach" - napisała na InstaStories. Dziennikarka nie kryła oburzenia także wobec osób, które nie trafiają z odpadkami do kosza, mimo że leżą one dosłownie obok pojemnika. "Czy sądzicie, drodzy, że same się wyrzucą do kosza? Hitem były śmieci przy koszu, jak trudno było trafić 20 cm?!" - dodała, nie kryjąc oburzenia. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
