Aria Martelle dała się poznać nie tylko jako prężnie działająca influencerka, ale również aktorka znana z serialu "Wanksy" czy piosenkarka, autorka utworu "No Sorry" i "Zabawa z ogniem". Gwiazda regularnie publikuje materiały na serwisie YouTube. Pod jej filmami zaczęły pojawiać się nachalne komentarze od pewnego mężczyzny. Z czasem zainteresowanie wokół jej osoby przerodziło się w obsesję, a Martelle padła ofiarą prześladowania, a nawet napaści. Opowiedziała o szokujących kulisach.
Aria Martelle przez jakiś czas nie mówiła, co ją spotkało. Jak wyznała w rozmowie z Plejadą, trzy lata temu jeden z mężczyzn miał regularnie zamieszczać komentarze pod jej filmami na kanale YouTube. Te z czasem stały się napastliwe. "(...) Zaczął codziennie wypisywać do mnie dziesiątki wiadomości o charakterze seksualnym i przemocowym" - zaczęła gwiazda. Niestety, nie skończyło się na próbach wirtualnego kontaktu.
Minął ledwie miesiąc od przeprowadzki do Warszawy, kiedy poszłam na przystanek i zobaczyłam go. Podszedł i powiedział: 'To ja, ten Artur, który pisze do pani wiadomości'.
"W jednej chwili zrobiło mi się zimno. Stał naprzeciwko mnie, tuż obok mojego nowego mieszkania. Zamurowało mnie. Wydukałam coś o tym, że dostaję mnóstwo wiadomości, po czym w panice uciekłam do tramwaju" - wyznała.
Jak opowiedziała w wywiadzie, to wtedy zrozumiała, że 50-letni stalker poznał jej adres. "Okazało się, że wyśledził mnie przez zdjęcie, które wrzuciłam na InstaStories - widok z okna. Niby nic, kilka wieżowców w tle, ale wystarczyło. Dzięki obliczeniom triangulacyjnym namierzył moje mieszkanie" - ujawniła Martelle i dodała, że wielokrotnie zgłaszała sprawę na policję.
Udało jej się również ustalić, że nie była jedyną ofiarą, a mężczyzna miał wysyłać podobne wiadomości do 15-latki. "Byłam na policji ok. siedem razy. Za każdym razem wychodziłam stamtąd z poczuciem bezsilności" - mówiła Plejadzie i dodała, że stalker w pewnym momencie otrzymał zakaz zbliżania, wówczas próbował zwabić ją w różne miejsca w stolicy. Mężczyzna naruszył jej poczucie bezpieczeństwa, a u Martelle zdiagnozowano zespół stresu pourazowego. Policji udało się przeszukać telefon i laptop stalkera.
Znaleźli folder zatytułowany: 'R******e Ari'. W środku były setki moich zdjęć - przerobionych, z moją twarzą doklejoną do nagich, sztucznie wygenerowanych ciał. (...) To była cyfrowa przemoc w najczystszej postaci
- wyjaśniła.
Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy mężczyzna cierpiący na schizofrenię paranoidalną zaatakował Arię Martelle w miejscu publicznym. "Poszłam do sklepu, żeby kupić sobie lek przeciwbólowy. Tam go zobaczyłam. Ewidentnie czekał, aż wyjdę, po czym rzucił się na mnie. Gdyby nie świadkowie oraz to, że wszystko zostało uchwycone na kamerze, to pewnie nie trafiłby do szpitala psychiatrycznego, a mój koszmar trwałby dalej" - wyznała Plejadzie gwiazda.
Mimo iż mężczyzna nie może już jej śledzić, to gwiazda w dalszym ciągu obawia się o swoją przyszłość. "Obecnie stalker przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Co pół roku przechodzi badania, które mogą wykazać, że jego stan się poprawił - i wtedy może zostać wypuszczony. To nie jest żadne trwałe rozwiązanie. To zawieszenie wyroku. Z tego, co wiem, on może wyjść w każdej chwili, a ja nawet nie dostanę o tym informacji. Nie dowiem się, kiedy to nastąpi. Dowiem się po fakcie - i znów będę musiała walczyć, znów będę bać się o swoje życie i zdrowie" - dodała.
Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz zwrócić się do Całodobowego Centrum Wsparcia pod numerem 800 70 2222. Pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. Z Centrum skontaktować mogą się także bliscy osób, które wymagają pomocy. Specjaliści doradzą, co zrobić, żeby skłonić naszego bliskiego do kontaktu ze specjalistą.