5 lutego Marianna Schreiber zamieściła na InstaStories prywatną korespondencję z "Królowej przetrwania". Spekuluje się, że chodzi o listy Agnieszki Kaczorowskiej i Elizy Trybały, jednak informacje te nie są potwierdzone. "Też czuję to przyciąganie... Niech się dzieje wola nieba. Niesamowicie działa na mnie twoja delikatność, wrażliwość. Głowa do góry. Będzie dobrze" - brzmiała treść jednej z udostępnionych wiadomości. Marianna Schreiber skomentowała całą sytuację w najnowszym wywiadzie.
"Fakt" skontaktował się z Marianną Schreiber i zapytał ją o to, dlaczego zdecydowała się na upublicznienie konwersacji. Zapewniła, że listy są autentyczne i postanowiła udostępnić je po tym, jak zobaczyła, że Agnieszka Kaczorowska zostawiła pozytywny komentarz pod oświadczeniem Macieja Kurzajewskiego. "Ja nie chciałam tego ujawniać, bo staram się nie wchodzić w czyjeś życie prywatne z buciorami. Ale to, co się wydarzyło w komentarzach pod postem z oświadczeniem Macieja Kurzajewskiego i to, jak bardzo było mi szkoda Pauliny w tej sytuacji. I ten komentarz, który już zresztą został skasowany" - przekazała Marianna Schreiber.
Celebrytka nie gryzła się w język i ponownie uderzyła w Kaczorowską. "Nie wiem, jak można przyklaskiwać czemuś, co wywołuje cierpienie drugiej kobiety. Już nawet nie chodzi o to, że brak tej solidarności kobiecej jest naprawdę bardzo, bardzo słaby. Po prostu ja bym się nie pokusiła, nawet jakbym kogoś nie lubiła, na skomentowanie czegoś takiego" - przekazała partnerka Przemysława Czarneckiego dla "Faktu".
W dalszej części rozmowy Marianna Schreiber wyjawiła, czy internauci mogą spodziewać się kolejnych publikacji listów. Okazuje się, że celebrytka nie ma takich planów. "Ja mam bardzo dużo tych treści, aczkolwiek tak jak mówię, ze względu na to, że są tam dzieci i sama jestem matką, nie chcę ujawniać za dużo" - skwitowała Marianna Schreiber w rozmowie z "Faktem".