Zaledwie kilka tygodni temu Robert Karaś zbierał gratulacje za pokonanie rekordu świata. Jego osiągnięcie, jakim jest pokonanie 5-krotnego Ironmana na Florydzie, dziś jest podważane ze względu na wykryty doping. "Otrzymałem informację z USADA, że w moim organizmie nadal znajdują się pozostałości substancji, które wykryto u mnie po zawodach w Brazylii. (...) Nie szukam wytłumaczeń, muszę teraz ponieść konsekwencje swojej głupoty i nieostrożności. Błąd popełniony półtora roku temu zostanie ze mną na zawsze" - oznajmił uczestnik turnieju na Instagramie. Postanowił bardziej szczegółowo wyjaśnić sprawę zainteresowanym obserwatorom.
Sportowiec po raz kolejny tłumaczy się z tego, że wykryto w jego organizmie doping. Obserwatorzy sportowca pytają go o to, czy wiedział przed startem na Florydzie, że w jego organizmie są pozostałości niedozwolonej substancji. "Nie wiedziałem tego przed startem. (...) W Brazylii badało mnie inne laboratorium. To są różne maszyny. Dowiedziałem się, że na przykład ilość drostanolonu, która została 0,234 ng/ml będzie w moim organizmie jeszcze cztery miesiące. Także jest to dla mnie ogromna tragedia" - wyjaśnił na Instagramie. Inny fan postanowił skupić się na niedozwolonej substancji. "Skoro wykrywalność drostanolon jest do kilku miesięcy zależnie od organizmu, to czemu teraz go wykryli? (...) Śladowa ilość, a nie można było na przykład zrobić badań przed i mieć tak zwaną "czystą głowę" - napisał. Karaś również nie uniknął odpowiedzi.
No właśnie nie można. Tego możesz dowiedzieć się tylko na wyścigu
- odpowiedział.
Sportowiec zamierza nadal pozostać aktywny w sporcie. - Poczytałem trochę wiadomości. Bardzo dziękuję tym osobom, które mnie wspierają, za to wsparcie. Pytacie, jak to znoszę? Wiadomo, że jest to ciężkie, ale trzeba iść dalej. Jutro wracam do treningu i walczymy - powiedział na Instagramie. Zaznaczył także, że nie zamierza się poddać. "Jeszcze wrócę. Mam dużo siły, wiem, jak było" - oznajmił w komentarzu pod postem. Zdjęcia są dostępne w galerii.