Natalia Maszkowska zyskała popularność w programie "MasterChef". Po zakończeniu przygody z formatem nadal ma wielu fanów. Obecnie działa jako influencerka kulinarna. W mediach społecznościowych śledzi ją niecałe 400 tysięcy obserwatorów. Ostatnio Maszkowska postanowiła wybrać się na jarmark bożonarodzeniowy, który powstał na Placu Wolności w Poznaniu. Zdała fanom relacje, oceniając jednocześnie jedzenie. Nie była zadowolona.
Natalia Maszkowska na wstępie stwierdziła, że jarmark wcale nie imponuje jej wielkością. Swoją kulinarną wyprawę zaczęła od rogala świętomarcińskiego. - A skoro już jesteśmy w Poznaniu, no to musimy zacząć od rogala świętomarcińskiego, oczywiście z certyfikatem. Rogal kosztował 16 zł, ale skoro jest zimno, to od razu wzięłam grzańca. Wino kosztowało 20 zł, a kaucja za kubek 25 zł. Grzaniec na każdym jarmarku smakuje tak samo, ale skupmy się na rogalu, który był naprawdę ciężki. Był przepyszny i wypchany po brzegi białym makiem - oceniła. Następnie posiliła się corn dogiem za 18 złotych. Później wzięła gorącą czekoladę oraz pajdkę ze smalcem. Nie była zachwycona następną potrawą, czyli serkiem z żurawiną. - Myślałam, że poczuję słodki smak pysznej żurawiny i niestety to też się nie udało. Serek to był zwykły kapeć, a dodatkiem była po prostu suszona żurawina w całości w jakiejś dziwnej słodkiej zalewie. Całość smakowała jeszcze gorzej niż wygląda, ale spokojnie, bo najgorsze przed nami i za to Poznań powinien być zamknięty. No dobra, może nie Poznań, ale na pewno ta budka - opowiadała.
Natalia Maszkowska z "MasterChefa" wzięła następnie pyry z gzikiem, pierogi ruskie i czerwony barszcz. I tym razem wyraziła duże rozczarowanie. - Zamówiłam pyrę z gzikiem za 25 zł, pierogi ruskie za 23 zł oraz barszcz za 10 zł. I uwierzcie mi, to jest idealne trio, żeby już nigdy nie wyjść z toalety. Czyli mamy tutaj smażone w głębokim tłuszczu gotowe pierogi z marketu i tego jestem pewna. Do tego barszcz instant i tego komentować nie muszę. Ale ludzie - tutaj mamy flagowe danie z Poznania, czyli pyrę z gzikiem, i to jest po prostu tragiczne. Czyli zimny, niedogotowany ziemniak z jakimś jogurtem, totalnie bez przypraw - oceniła. Na końcu wyznała, ile wydała. - Wydałam 183 zł, ale jak widzicie - nie było warto - powiedziała. Dużo czy mało? ZOBACZ TEŻ: Kurzopki pokazały własnoręczną ozdobę choinkową, a teraz jest zadyma. "Co to jest?"
Wiadomo, co z udziałem Izraela na Eurowizji. Już cztery kraje wycofały się z konkursu
Kazik przekazał nowe wieści ze szpitala. Fani muzyka są mocno poruszeni
Kożuchowska wraca do fryzury rodem z początków "M jak miłość". Ekspert: To już nie są tamte czasy
Kuzyn Alicji Bachledy-Curuś nazywany jest "księciem Podhala". Właśnie znalazł się na prestiżowej liście
Pokój sześcioletniego syna Janachowskiej jak nieduża kawalerka. Wielki telewizor na ścianie to początek
25-lecie "M jak miłość". Cichopek błyszczy, ale spójrzcie na marynarkę Lipowskiej
Ekspertka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" rezygnuje z programu. Uderza w produkcję show
Nie żyje Rafał Kołsut. Był Dyziem z "Ziarna", a później napisał historię polskiego komiksu
Monika Olejnik wyjawiła, co sądzi o Marcie Nawrockiej. Mówi wprost