"Kuchene rewolucje" zawitały do Baru Alpejskiego na Saskiej Kępie w Warszawie, gdzie na samym początku były problemy ze świeżością jedzenia i czystością w kuchni. Warunki, w jakich przygotowywano jedzenie dla Magdy Gessler, były tak niewiarygodne, że widzowie zaczęli domagać się inspekcji sanitarnej. Co na to stacja?
Gessler podano odmrożonego kotleta mielonego. Kiedy celebrytka upomniała obsługę, że czeka już 15 minut, choć bar jest szybkiej obsługi, usłyszała, że… wszystko jest robione na świeżo. Restauratorka poddała pod wątpliwość świeżość kotleta. – Na świeżo, odgrzewany, usłyszała. Wcześniej z kolei kamery uchwyciły moment, jak jeden z kotletów upada na ziemię. Właścicielka podniosła go i powiedziała, że… "szkoda to wywalać". Wyglądało jednak na to, że Gessler nie dostała na talerzu kotleta, który miał bliski kontakt z podłogą. - To jest spalone, niezdrowe - tłumaczył właścicielce jeden z kucharzy, który smażył kotlety. - A tam niezdrowe - usłyszał w odpowiedzi. Gessler nie była w stanie przełknąć polskiego obiadu, który został jej zaserwowany. Każdy element był niedopracowany, czego nie ukrywała. Z leniwymi nie było lepiej. Restauratorka narzekała też, że kluski leniwe podano jej bez bułki tartej, a naleśniki z "najtańszym chudym serem". Wypluła naleśnika i szybko oceniła: - Niejadalne, nic tu nie jest jadalne - usłyszeli widzowie. - Zbierajcie się k****a, nie ma tu nic, co można zjeść - powiedziała po chwili pracownikom lokalu.
Naprawdę zdenerwowała się jednak dopiero, kiedy weszła do kuchni. - W życiu czegoś takiego nie widziałam - rzuciła Gessler po przekonaniu się, w jak skandalicznych warunkach jest przechowywana żywność. Gwiazda zwróciła uwagę na obecne w kuchni kurz, tłuszcz i pleśń. W okropnym stanie był piec oraz zmywarka. - Boże, śmierdzi grzybem - powiedziała restauratorka. - To wszystko ma zniknąć stąd! - skomentowała.
Mnóstwo kurzu, tłuszczu i przeterminowanego jedzenia - takie realia panowały w warszawskim barze. Widzowie nie szczędzili emocji w komentarzach na Facebooku programu. "A tak szczerze to jedyna ekipa, jaka powinna wjechać do knajpy to SANEPID", "Takim ludziom w ogóle nie powinno się pomagać, a od razu meldować do sanepidu", "Syf gorszy jak w stajni" - czytamy. Na jeden z komentarzy odpowiedziała sama stacja. "Rozumiemy emocje, ale według nas każdy zasługuje na szansę" - napisał jeden z administratorów TVN.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!