Choć hit "Daleko od szosy" ma już prawie pół wieku, to produkcja na zawsze utknęła w pamięci widzów, którzy bacznie śledzili siedmioodcinkową przygodę Leszka, Ani i Bronki. Nie wszyscy wiedzą, że "Daleko od szosy" to produkcja, której fabułą były rzeczywiste wydarzenia. Serialowa historia miłosna naprawdę miała miejsce. Mało tego, osoby będące pierwowzorem postaci przyznają, że większość zawartych opowieści to sama prawda.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że produkcja nie jest do końca wymysłem scenarzystów. Jak przypomina Plejada, twórcy zainspirowali się prawdziwą historią. Fabuła opowiada o Leszku (Krzysztof Stroiński), chłopaku ze wsi zakochanego w studentce z miasta. Ten kierując się miłością, opuszcza rodzinną miejscowość i dziewczynę Bronkę (Sławomira Łozińska), by spełniać marzenia. Jego sercem zawładnęła bowiem Ania (Irena Szewczyk), która przyjechała do jego miejscowości na wakacje. W serialu możemy obserwować duchową przemianę Leszka. Ze skromnego chłopaka ze wsi staje się ambitnym mężczyzną. Zakochani różnią się od siebie pod wieloma względami, ale ostatecznie uczucie między nimi zwycięża.
Twórcy produkcji zainspirowali się historią Lechosława Ucińskiego, który obecnie jest emerytem. Gdy produkcja jest emitowana w telewizji, przypomina mu się własna młodość. - Powiedziałbym, że 90 proc. tego, co widzowie zobaczyli, jest szczerą prawdą, jeden do jednego - wyznał w rozmowie z magazynem "Świat i Ludzie". Tak samo, jak serialowy bohater, mężczyzna pochodził z małej wsi. Postanowił jednak wyjechać, nie chciał być rolnikiem. Wylądował na Śląsku i został górnikiem. Jak to się stało, że jego życie zainspirowało twórców serialu TVP? Otóż Lechosław Uciński uczył się w technikum. Nauczycielowi języka polskiego, Henrykowi Czarneckiemu przypadła do gustu jedna z jego prac. Stwierdził wówczas, że opisywana historia nadawałaby się na telenowelę. Pedagog znał się z reżyserem Zbigniewem Chmielewskim. Po rozmowie obaj panowie doszli do wniosku, że historia jest dobra na serial telewizyjny. Wypracowanie stało się zaś pierwowzorem scenariusza. Lechosław Uciński został zaproszony do współpracy przy serialu, który adaptuje jego losy. Jak podkreślał, wiele wydarzeń naprawdę miało miejsce. Łącznie z motywem babci głównego bohatera. Jak się okazuje, nawet słynna piosenka "Daj mi nogę", nie jest pomysłem scenarzystów. W rzeczywistości śpiewał ją brat Lechosława Uścińskiego.
Lechosław Uciński pracował jako betoniarz. Praca nie przynosiła mu jednak satysfakcji. Mężczyzna czuł się niedoceniany. Prawdziwa dziewczyna z rodzinnych stron nie nazywała się Bronka, a Krystyna. Pewnego dnia Lechosław Uciński dostrzegł na przystanku trzy studentki z Łodzi. - Znałem bardzo dobrze Wiesię, bo mieszkała tu jej babcia. Przyjeżdżała do niej w wakacje. Gdy byliśmy dziećmi, razem się bawiliśmy - wspominał. Zaprzyjaźnił się z dziewczynami, ale jego szczególną uwagę zwróciła Anna. Po wakacjach para ze sobą korespondowała. W końcu Lechosław Uciński zerwał z Krystyną, która dość szybko znalazła nowego narzeczonego. Tuż przed ślubem doszło jednak do poważnego wypadku i kobieta doznała urazu kręgosłupa. Ze względu na związek z Anną Lechosław Uciński postanowił zdobyć wykształcenie i zamieszkał w Łodzi. Małżeństwo zamieszkało u rodziców kobiety. Mężczyzna podobnie jak w serialu nie miał jednak dobrej relacji z teściami. Po narodzinach syna małżeństwo przeprowadziło się do własnego lokum. Później na świecie pojawiła się kolejna pociecha. Po latach u Anny zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Lechosław Uciński zajmował się żoną. Do dziś jest dumny, że jego życie stało się inspiracją do serialu.
Przypominamy, że trwa plebiscyt Plotka i Radia Złote Przeboje. Możesz zdecydować, kto zdobędzie JUPITERA ROKU w siedmiu kategoriach. W kategorii Gwiazda Roku nominowani są: Maryla Rodowicz, Doda, Edward Miszczak, Katarzyna Cichopek i Ewa Drzyzga GŁOSUJ TU!