"Jeden z dziesięciu" to popularny teleturniej, który jest emitowany na antenach TVP od czerwca 1994 roku. Prowadzącym niezmiennie jest Tadeusz Sznuk. Ostatnio o programie zrobiło się bardzo głośno, ponieważ jeden z uczestników, Artur Baranowski, w finale odpowiedział prawidłowo na wszystkie zadane mu pytania i zdobył rekordowe 803 punkty. Teraz produkcja pokazała, jak wyglądają eliminacje do programu. Tego się raczej nie spodziewaliście. W komentarzach zaroiło się od wypowiedzi także byłych uczestników produkcji TVP.
Oficjalny profil "Jeden z dziesięciu" na Facebooku obserwuje ponad 82 tysiące użytkowników. Na stronie zamieszczono zdjęcia z eliminacji do programu. "W ten piękny, zimowy weekend... eliminacje w Warszawie"- czytamy na profilu "Jeden z dziesięciu". Dla niektórych może być zaskakujące, że ochotnicy do wzięcia udziału w teleturnieju stoją w długich kolejkach na szkolnych korytarzach, a później rozwiązują testy wiedzowe.
W komentarzach zaroiło się od wypowiedzi także byłych uczestników programu. "Byłam na eliminacjach w 1995 roku. Były w Warszawie w jakiejś szkole, blisko Dworca Centralnego. Wpuszczono nas do klasy po 20 osób. Dostawaliśmy zestaw 20 pytań i dziesięć minut na odpowiedź. Dopuszczalne były dwa błędy. Komisja po tym czasie zbierała nasze odpowiedzi i od razu sprawdzała. No i od razu było wiadomo, kto przeszedł pozytywnie eliminacje. Pamiętam, że było bardzo dużo osób z całej Polski" - wspomina pani Janina.
Z kolei pan Bartosz stwierdził, że dostrzega problem związany z regulaminem programu. "Jedyny, ale największy problem z programem? Czteroletnia karencja". Inni komentujący podkreślali fakt, że na zdjęciach z eliminacji widać, że jest sporo młodych osób chętnych do wzięcia udziału w programie. Zdarzały się też głosy zdziwienia. "A ja myślałem, że eliminacje są normalnie w studiu" - komentował pan Filip.