O "Jeden z dziesięciu" zrobiło się w ostatnim czasie szczególnie głośno, a to ze względu na osiągnięcie jednego z uczestników. Pochodzący z województwa łódzkiego Artur Baranowski wziął wszystkie pytania na siebie i tym samym pobił rekord programu. Zdobył łącznie 803 punkty, czyli największą możliwą do zdobycia w jednym odcinku liczbę. Z uwagi na problemy z dojazdem uczestnik nie dotarł na nagrania Wielkiego Finału, dlatego zabrakło go w wyemitowanym 24 listopada odcinku.
Uczestnik wzbudził zainteresowanie mediów. Był nawet zaproszony do "Pytania na śniadanie", ale do tej pory nie skorzystał z tej możliwości od publicznego nadawcy. Wiele osób jednak chciałoby zobaczyć Baranowskiego teleturnieju. Na razie nie ma informacji, czy produkcja teleturnieju zamierza zrobić coś w tej kwestii. Jeżeli uczestnik chciałby przystąpić do udziału w programie ponownie, mógłby tak postąpić za cztery lata - wynika tak z ustaleń dziennikarza Interii, który wystąpił w formacie dwukrotnie.
Osoby z otoczenia uczestnika podzieliły się kilkoma informacjami na jego temat. - Artur przecież jest geniuszem i świetnie poradziłby sobie w Wielkim Finale. Przyjazdy dziennikarzy do naszej miejscowości spowodowały to, że Artur zaszył się w domu rodziców i unika nawet wychodzenia. Nie widzieliśmy go od środy - wyznał jeden z sąsiadów uczestnika. - Przecież ta firma, która produkuje teleturniej od 30 lat, powinna poinformować wszystkich, że Artur nie pojawi się w programie. Przecież wcześniej wiedzieli, że nie wystąpi w Wielkim Finale, a teraz mają darmową promocję jego kosztem. Jego też mogli przygotować na taką popularność i wizyty mediów. Jak widać tak się nie stało - wyznał sąsiad uczestnika w rozmowie ze Światem Gwiazd. Po zdjęcia uczestnika zapraszamy do galerii.