Hubert Urbański bez ceregieli o pracy z Michałem Wiśniewskim. Padły słowa o "rozkapryszonym pięciolatku"

Hubert Urbański miał okazję prowadzić odcinki specjalne programu Michała Wiśniewskiego "Jestem jaki jestem". Po latach ujawnił kulisy niełatwej współpracy z muzykiem.

Szczyt popularności Michała Wiśniewskiego przypadł na początek drugiego tysiąclecia. Płyty zespołu Ich Troje sprzedawały się jak świeże bułki, a fani coraz bardziej interesowali się życiem prywatnym jego lidera. Zwłaszcza gdy w 2002 roku Wiśniewski wziął ślub cywilny z tancerką Ich Troje Martą Mandrykiewicz. Niedługo później zrodził się pomysł, aby popularność kontrowersyjnego artysty przekuć również w wyniki oglądalności TVN-u. W marcu 2003 roku stacja rozpoczęła emisję reality show z udziałem rodziny Wiśniewskich pod nazwą "Jestem jaki jestem".

Zobacz wideo Michał Wiśniewski chciałby mieć więcej dzieci? Padło jasne stanowisko

Hubert Urbański wspomina pracę z Michałem Wiśniewskim

Michał i Marta Wiśniewscy wraz z synem i całym sztabem pomagających im ludzi przeprowadzili się do specjalnie wynajętego domu w podwarszawskim Józefowie. W posiadłości zainstalowano kamery, a codzienne życie muzyka i jego bliskich widzowie mogli śledzić w emitowanych w dni powszednie odcinkach reality show. W niedziele ukazywały się natomiast podsumowania całego tygodnia w nadawanych na żywo wydaniach specjalnych "Jestem jaki jestem - Ring", nagrywanych w telewizyjnym studiu. Ich prowadzącym w pierwszym sezonie reality show był Hubert Urbański. Temat formatu "Jestem jaki jestem" wzięli na tapet autorzy podcastu poświęconego fenomenom polskiej popkultury lat 90. i zerowych o nazwie "Podcastex". O komentarz na temat pracy na planie "Jestem jaki jestem" z Michałem Wiśniewskim poprosili Huberta Urbańskiego. Gospodarz show wspomina, że nie była to bułka z masłem. Jak przyznał, Michał Wiśniewski, który był oczywiście bohaterem tego programu, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ostateczne zdanie należy do niego.

Było jak w tym powiedzeniu o lataniu helikopterem: i śmiesznie, i strasznie (...). "Uciążliwe" to chyba jest najwłaściwsze słowo (...). On [Michał Wiśniewski - red.] miał wtedy mocną pozycję na rynku, mocną pozycję zawodowo, mocną pozycję w wytwórni (...), silny głos w decydowaniu o pomysłach produkcyjnych. I postawę - jak nie chcecie, to nie, to ja idę do pokoju. Wszyscy musieli się martwić, co z tego wyniknie (...). Tak jak rozkapryszony pięciolatek, co może ustawić całą rodzinę w całym domu. I trochę tak było. (...) Wszystkich nas to przeczołgało, bo to było momentami nieznośne. No ale było. Nie można było wyjść z tego basenu w trakcie. Trzeba było dokończyć turnus - opowiada Urbański.

Między Michałem Wiśniewskim i Hubertem Urbańskim doszło też do spięcia podczas jednego z emitowanych na żywo odcinków. Muzyk zarzucił prowadzącemu, że za nim nie przepada i jest do niego negatywnie nastawiony. Urbański wspomina jednak, że przepychanka słowna nie była tak naprawdę niczym spektakularnym, gdy spojrzy się na cały program z perspektywy. - To wszystko było tak rozchwiane, że to, że tam nie było ofiar w ludziach, to jest sukces. (...) Edward Miszczak mówił, że kochał tę sytuację, że to jest czysta telewizja. Absolutnie się z nim zgadzam. To, co się wydarzyło, to jest kwintesencja telewizji - podsumował.

 
Michał Wiśniewski podczas gali jubileuszowa 30 lat telewizji polsat
Michał Wiśniewski podczas gali jubileuszowa 30 lat telewizji polsat kapif
Michał Wiśniewski i Hubert Urbański podczas 'Bitwa Na Glosy'
Michał Wiśniewski i Hubert Urbański podczas 'Bitwa Na Glosy' kapif
Więcej o: