Tomasz Kammel to jeden z weteranów w Telewizji Polskiej. Rozpoczął pracę w TVP w 1997 roku i związany z nią jest do dziś. Przez krótki czas pracował co prawda w Polsacie, ale szybko powrócił do publicznej telewizji. Czasami jednak nawet najbardziej doświadczonym prezenterom zdarzają się wpadki. Właśnie to przydarzyło się ostatnio gospodarzowi "Pytania na śniadanie". Na szczęście całą sytuację udało obrócić się w żart.
W "Pytaniu na śniadanie" poruszane są zazwyczaj aktualne tematy. W jednym z ostatnich wydań widzowie mogli poznać przepisy na potrawy z borowików. Gościem, który uczył przyrządzać grzybowe dania był kucharz Gieno Miętkiewicz. Kiedy Tomasz Kammel przedstawiał smakosza widzom, zaliczył drobną wpadkę. Prezenter dodał jedno "i" do imienia gościa, tworząc "Gienia". Gospodarz śniadaniówki szybko został upomniany. - Tomek, poproszę cię o opuszczenie drugiego "i", czyli "Gieno". Tak twardo, wiesz... Duży facet ze mnie! - zaapelował do prowadzącego kucharz. Tomasz Kammel postanowił obrócić sytuację w żart. - To teraz tak smacznie, jak wymawia się twoje imię, porozmawiajmy o borowikach! - powiedział do Miętkiewicza, szybko przechodząc do głównego tematu rozmowy.
Kilka miesięcy temu w "Pytaniu na śniadanie" z okazji Święta Wojska Polskiego poruszono militarne tematy. Wydanie prowadził Tomasz Kammel. Jednym z gości był Adam Sujecki rotmistrz kawalerii ochotniczej ze Stowarzyszenia Miłośników Kawalerii I Pułku Ułanów Krechowieckich. Wojskowy próbował przekonać widzów, że chłopcy w wieku nastoletnim powinni zacząć ćwiczyć posługiwanie się bronią. Prezenter natychmiast dał do zrozumienia, że ma na ten temat odmienne zdanie. - Bardzo jest to nie po drodze z moimi poglądami, natomiast patrząc na to, co dzieje się za wschodnią granicą, moja gotowość do buntu przeciwko temu, co pan rotmistrz mówi, słabnie - podsumował słowa gościa.