Doda przy pomocy Polsatu spełniła marzenie o widowiskowej trasie koncertowej w Warszawie. Przygotowania do "Aquaria Tour" artystka relacjonowała w "Doda. Dream Show". Opinię z jednego z koncertów możecie przeczytać TUTAJ. Drugie już reality-show piosenkarki dla stacji Polsat dobiega końca. W finałowym odcinku widzów czekał emocjonalny rollercoaster.
W finałowym odcinku show pokazano pieczołowite przygotowania do trasy koncertowej. Widzowie mogli zobaczyć, jak wygląda budowanie sceny w studio Polsatu w Warszawie. Doda w ostatnich odcinkach dosyć mocno ścierała się ze swoją ekipą. Inaczej było podczas ostatniego spotkania sztabu zarządzającego trasą koncertową. Współpracownicy dostali w prezencie od Dody jej najnowszą płytę. Po wstępnych ustaleniach artystka upewniała się, czy wszystko jest już gotowe. Wyszło na jaw, że nie zapamiętałam imienia jednego z pracowników. Jak sama przyznała, w ostatnich dniach przed koncertami była bardzo przebodźcowana.
Gdy emocje przed koncertami sięgały zenitu, artystkę wzięło na przemyślenia. Nie ukrywała, że czuje dumę, ale i podekscytowanie. Jako że jest perfekcjonistką, doglądała budowy sceny o nieregularnym kształcie.
Niesamowite doświadczenie, widzieć tych wszystkich ludzi, którzy składają każdy centymetr sceny, na którym później będzie show. Ludzie nie mają świadomości, ile innych ludzi musiało kosztować wykonanie swojej pracy. Coś niesamowitego - podkreślała artystka.
Nie zabrakło i goryczy. Doda przed koncertami obiecywała show, jakiego jeszcze Polska nie widziała. Podczas próby nie do końca była zadowolona z rozmieszczenia tancerzy na scenie i zwróciła na to uwagę choreografce. Gdy wołała część zespołu, ta nie przychodziła, co ją bardzo rozzłościło. - Wszyscy mają być pod sceną. To nie jest piknik rodzinny - grzmiała artystka, rzucając kilkoma wulgaryzmami Prawdziwe emocje pojawiły się w momencie, gdy Doda dowiedziała się, że winda, która miała ją dowieźć na scenę nie działa. Wokalistka nie kryła nerwów. Przed kamerami doszło do ostrej wymiany zdań, nie tylko z menadżerem. Nerwowy finał zakończył się spotkaniem sztabu, podczas którego omawiano szczegóły koncertów, zabrakło jednak na nim Dody. Pokazano również kadry wykonane na kilka chwil przed show artystki. Reżyser koncertów podkreślił, że na temat Dody słyszał wiele gorzkich słów, ale podczas pracy z artystką całkowicie zmienił o niej zdanie. Być może po tej trasie Doda na nowo polubi granie koncertów. Na koniec programu okazało się, że stacja Polsat 3 listopada wyemituje jeden z koncertów "Aquaria Tour". Więcej zdjęć wokalistki znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!