Wielkimi krokami zbliżają się wybory parlamentarne, a jeszcze większymi debata w Telewizji Polskiej. Ta została zaplanowana na poniedziałek 9 października. Wiadomo już, że nie pojawi się na niej prezes PiS-u. Jarosław Kaczyński skapitulował. Oficjalnie zasłania się obowiązkami. Mówi też, że nie chce rozmawiać z "kłamczuchem". - Dostałem właśnie teraz, jak jechałem do Kazimierzy, takie pytanie, czy wezmę udział w debacie m.in. z Tuskiem. Ale mam już zapowiedziane spotkanie w Przysusze w sprawie wsi, w sprawie bezpiecznej wsi. Pytanie co wybrać - czy rozmowę z kłamczuchem... Właśnie! I jeszcze do tego z człowiekiem zupełnie zależnym od innych. Wiadomo od kogo. Żeby to chociaż był Weber. No ale on? No i jednak wybrałem Przysuchę - tłumaczył się. Teraz kapitulację Kaczyńskiego skomentowano na antenie TVN24 w programie "Kampania bez kitu". Obecni w studiu drwili z prezesa PiS-u.
6 października w programie "Kampania bez kitu" gości Radomira Wita byli Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej oraz Jan Strzeżek, lider stowarzyszenia "Młoda Polska" oraz kandydat do parlamentu z list Trzeciej Drogi. Politycy i dziennikarz zastanawiali się na wizji, dlaczego Jarosław Kaczyński unika wystąpienia w debacie, którą organizuje TVP, a więc stacja przychylna partii rządzącej. Przypomnijmy, że polityk niejednokrotnie rozmawiał m.in. z Danutą Holecką, która podczas wywiadu patrzyła na Kaczyńskiego niemal z uwielbieniem i zadawała mu, delikatnie mówiąc, łatwe pytania (więcej na ten temat TUTAJ). To właśnie te uśmiechy pracownicy TVP do prezesa PiS stały się obiektem żartów w "Kampanii bez kitu". Jak to świadczy o liderze Zjednoczonej Prawicy, architekcie zmian ostatnich lat, że nie chce iść do miejsca, gdzie [...] powiedzieć przychylnego obecnej władzy, to jak nic nie powiedzieć, bo to bardzo delikatne określenie zjawiska, które tam występuje, a wieńczone jest uśmiechami Danuty Holeckiej do Jarosława Kaczyńskiego. I mimo to Jarosław Kaczyński nie chce się spotkać z Polakami w debacie, tymi, których ci liderzy reprezentują - mówił Wit. Dariusz Joński mu wtórował, twierdząc, że Kaczyński biorąc udział w debacie, "zderzyłby się z prawdą".
Nawet Holecka i Kurski zza oceanu by mu nie pomogli. Tusk i inni liderzy opozycji powiedzieliby mu prosto w oczy, że kłamie, szczuje i dzieli Polaków. I powiedzą prawdę o drożyźnie, o inflacji, o tym, co dzieje się teraz na stacjach benzynowych, o aferze wizowej. I on nie będzie znał odpowiedzi, bo on żyje w absolutnie innym świecie. (...) On woli się zamykać, dlatego że wtedy nikt mu nie zadaje pytań - powiedział Joński.
Jan Strzeżek z kolei mówił, że "Jarosław Kaczyński ucieka nie tylko przed Donaldem Tuskiem, ale i innymi politykami opozycji", a także, że "Kaczyński może uciekać, ale po wyborach zostanie rozliczony". My z kolei przypominamy, że Jarosław Kaczyński z w 2007 roku stanął do debaty z Donaldem Tuskiem i jak oceniali eksperci, przegrał ją.