Program "Tu mówi Polska" jest regularnie emitowany przez TVP. Jego format polega na tym, aby wyjść poza granice studia. Wszystkie odcinki są realizowane w innych miejscowościach. Za każdym razem obecna publiczność ma możliwość zadania wielu pytań zaproszonym politykom. Tym razem produkcja przeniosła się do Płońska. Widzowie dostali ogromną dawkę emocji. Między prowadzącym, Adrianem Klarenbachem, a sekretarzem generalnym PO, Marcinem Kierwińskim, doszło do ostrej wymiany zdań.
Tego dnia w studiu "Tu mówi Polska" wystąpiło sześciu polityków - zarówno strony rządowej i opozycyjnej. Wśród nich pojawił się Marcin Kierwiński, znany działacz Platformy Obywatelskiej. Już po kilkunastu minutach było jasne, że widzowie z pewnością nie będą się nudzić. Został bowiem poruszony temat nielegalnej migracji. Polityk PO chciał podjąć kwestię afery wizowej. Prowadzący jednak się na to nie zgodził. Ponadto Klarenbach przedstawił zapis listu wysłanego do Ursuli von der Leyen. Dotyczył on propozycji uruchomienia zablokowanych środków rosyjskich oligarchów, aby przeznaczyć je na wsparcie uchodźców. Dodał, że do tej pory polski rząd nie otrzymał odpowiedzi.
Po chwili doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Klarenbach zarzucił posłowi Platformy Obywatelskiej, że ten chce uczyć go prowadzenia programu. Kierwiński nie był mu dłużny. "Albo ja mało pojętnym uczniem, albo pan fatalnym nauczycielem" - stwierdził dziennikarz. "Na szczęście w PiS-ie pana nauczą robić programy" - taką odpowiedź otrzymał. Klarenbach widocznie się zirytował. "Nie należę do PiS-u, nigdy się tam nie zapisywałem. A jeżeli pan tak twierdzi, to jest pan po prostu kłamczuchem (...) Chce pan na finiszu mieć proces?" - spytał bez wahania. Więcej zdjęć znajdziecie w galerii na górze strony.
Po tym, jak polityk PO wybuchł śmiechem, spotkanie dalej było kontynuowane. Wydawać by się mogło, że to koniec konfliktu. Nie tym razem. Marcin Kierwiński podjął temat w mediach społecznościowych. Zarzucił TVP wyłączenie mikrofonu. "Funkcjonariusz TVPiS @SamPereira_ nawet nie udaje, że PiSowski radiowęzeł wycisza mikrofony zaproszonym gościom z opozycji. Troje ludzi z PiS i prowadzący, ustawiona publiczność i jeszcze mikrofony wyciszają. Tak się boją, tacy są słabi. Russia Today to przy nich amatorzy" - napisał na profilu na platformie X. Odpowiedział mu wywołany Samuel Pereira, twierdząc, że opozycji nie udało się zniszczyć kolejnego programu w TVP. Co o tym sądzicie? ZOBACZ TEŻ: Żona prezentera TVP Info może naprawdę nieźle zarobić. Lucyna Klein-Klarenbach dostała pracę w państwowej spółce