Choć "Milionerzy" zadebiutowali na antenie TVN ponad 20 lat temu, nadal cieszą się ogromną popularnością. Gospodarzem polskiej edycji programu niezmiennie pozostaje Hubert Urbański. W cyklu "To się kręci!" prowadzący zdradził kulisy teleturnieju. Wyjaśnił także jedną z najbardziej nurtujących kwestii. Prezenter wyjaśnił, jak naprawdę wygląda telefon do przyjaciela.
Jednym z kół ratunkowych dostępnych w "Milionerach" jest telefon do przyjaciela. Wielu widzów było przekonanych, że osoba, do której dzwoni uczestnik, czeka na połączenie we własnym domu. Okazuje się jednak, że aby zapobiec oszustwom, "przyjaciel" przyjeżdża do studia wraz z zawodnikiem. Hubert Urbański wyjawił ten sekret już rok temu. Prowadzący opowiedział, jak wygląda procedura.
Razem z zawodnikiem do studia przyjeżdża również osoba towarzysząca, która ma być pod telefonem, czyli przyjaciel. Robimy zdjęcie tej osoby i ta pani lub ten pan jest na terenie studia w osobnym pomieszczeniu razem z jednym z naszych pracowników, czeka przy biurku pod telefonem na taką ewentualność, by pomóc - wyjaśnił gospodarz "Milionerów".
Oprócz telefonu do przyjaciela uczestnicy mogą skorzystać także z wariantu pół na pół lub poprosić o pomoc publiczność. Podczas pandemii, kiedy "Milionerzy" nagrywani byli bez widowni, to ostatnie koło zastąpiła zamiana pytania.
Wyłączając kilkuletnią przerwę, "Milionerzy" goszczą na antenie od 24 lat. Od czasu emisji pierwszego odcinka wartość głównej wygranej znacznie spadła. Do tej pory odpowiedzieć na wszystkie pytania udało się tylko pięciu uczestnikom. Ostatnim ze szczęśliwców, który sięgnął po siedmiocyfrową wygraną, był Tomasz Orzechowski. Podczas wizyty w "Dzień dobry TVN" telewizyjny milioner przyznał, że zdążył już wydać całą kwotę.