Ula z Gdańska jest jedną z najbardziej lubianych uczestniczek piątej edycji "Sanatorium miłości". Seniorka już na początku wpadła w oko Zdzisławowi z Tczewa. Uczestnik zaliczył co prawda także randkę z Anitą, szybko jednak zrozumiał, że to z Ulą chce rozwijać znajomość. W ostatnim odcinku show sympatyczna emerytka opowiedziała o trudnej przeszłości.
Tradycją jest, że "Sanatorium miłości" to nie tylko beztroskie zabawy i randki, ale także szczere rozmowy, które z uczestnikami przeprowadza Marta Manowska. W ostatnim odcinku przyszła kolej na Ulę. Seniorka nie obawiała się opowiedzieć o trudnym dzieciństwie. Okazało się, że w jej domu rodzinnym dochodziło do przemocy.
Dom rodzinny był przemocowy, stawałam między mamą a tatą, bo był we mnie bunt, żeby nie podnosił ręki. I wtedy ja obrywałam. Ta niepewność stąd się wzięła - wyznała.
Pierwsze małżeństwo nie pozwoliło jej uciec od problemów. Emerytka zdradziła, że jej mąż nadużywał władzy.
Trafiłam na takiego mężczyznę, gdzie postrzegał mnie i innych ludzi przez pryzmat zasobności portfela. Nie miałam nic do powiedzenia, bo nic nie posiadałam. Tak się zbuntowałam w wieku 40 lat (...) W pewnym momencie najmłodsza córka urodziła się z poważną wadą serca, dwumiesięczne dziecko miało zawał serca. Ja musiałam sobie radzić sama - przyznała.
To jednak nie koniec traumatycznych doświadczeń w życiu uczestniczki. Po odejściu od męża musiała zmierzyć się z ciężką chorobą.
Nie chciałam nikomu o tym mówić, że coś mnie dopadło. Miałam raka szyjki macicy - zdradziła.
Ula nie traci jednak optymizmu i pogody ducha. Liczy też na to, że jej znajomość ze Zdzisławem nadal będzie się rozwijać.
Ja się czuję zaopiekowana przez niego. Nie pamiętam takich chwil z przeszłości jak te. To jest miłe i nie chcę, żeby się skończyło. Dla mnie to jest ideał mężczyzny - podsumowała.
Myślicie, że Ula i Zdzisław opuszczą "Sanatorium miłości" jako para?