Udział w trzeciej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" przyniósł Anicie Szydłowskiej nie tylko popularność, ale również miłość. W kultowym show poznała męża, z którym wspólnie wychowuje dwoje dzieci. Na Instagramie celebrytka pochwaliła się, że ich młodsza pociecha właśnie skończyła dwa lata.
Anita Szydłowska prowadzi bardzo popularne konto na Instagramie. Uczestniczka trzeciej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" zgromadziła ponad 250 tysięcy obserwujących, z którymi chętnie dzieli się ciekawostkami z życia prywatnego. Tym razem z okazji drugich urodzin Bianki opowiedziała internautom niezwykłą historię.
Wierzycie w duchy? Dostaliście kiedyś znak z góry? Nie? To posłuchajcie - zaczęła tajemniczo.
W dalszej części wpisu wróciła wspomnieniami do dnia narodzin córki. Szydłowska wyznała, że podczas porodu pojawiły się poważne komplikacje.
Zacznijmy od tego, że Bianka urodziła się w ten sam dzień roku co moja ukochana mama - 7.07. Kiedy poszłam na pierwsze badanie i dowiedziałam się o ciąży i padła ta data, wiedziałam, że to znak. Ale to był dopiero początek. Okazało się, że podczas porodu nastąpiły komplikacje. Biance nic nie było, ale ja straciłam bardzo dużo krwi. Traciłam przytomność i pamiętam, że naprawdę leżałam i w mojej głowie jeden raz w życiu pojawiła się taka myśl, że to może się źle skończyć. Miałam kilka transfuzji i byłam bardzo słaba, ale po kilku dniach udało mi się dojść do siebie.
Następnie Anita opisała, co przydarzyło się jej kilka godzin po tym, jak na świecie pojawiła się Bianka. Okazało się, że ktoś zadzwonił do niej z tego samego numeru telefonu, jaki miała nieżyjąca już jej mama. Celebrytka długo nie mogła uwierzyć w to, co się stało.
Okazało się, że tego samego dnia był telefon. Od mojej mamy. Z jej numeru telefonu. Nic dziwnego? Może tak, gdyby nie to, że jej numer nie istniał już wtedy, że jej telefon był zostawiony w domu na pamiątkę i nieaktywny. Nie wierzyłam w to, dopóki nie zobaczyłam na własne oczy. Zrobiłam zdjęcie ekranu... Przeszył mnie dreszcz. Nie umiałam tego wyjaśnić ja ani nikt kogo znam. Kilka razy sprawdzaliśmy, czy jest aktywny. Nie był. To po prostu cud.
Do bardzo osobistego wpisu dodała również kilka rodzinnych fotografii. Pokazała także, jaki tort przygotowano dla solenizantki.
Z kolei na InstaStories pochwaliła się, że kameralne przyjęcie urodzinowe Bianki odbyło się w bawialni.
Dziś był taki cudowny uśmiech, urodziny w bawialni. Oj, ale było szaleństwo.
Więcej fotografii znajdziecie w galerii u góry strony.