Bądź na bieżąco. Więcej o polskim i światowym show-biznesie przeczytasz na Gazeta.pl.
Siódma edycja "Ślubu od pierwszego wejrzenia" budzi skrajne emocje. Program wciąż gromadzi dużą widownię przed telewizorami, ale wielu telewidzów narzeka na nudę i brak dużych emocji w reality show. Głos w sprawie zabrał także uczestnik drugiej edycji programu, Marcin Wichrowski. Okazuje się, że celebryta nie jest zadowolony z pracy produkcji.
Marcin Wichrowski jest dosyć aktywny na Instagramie. Jego profil śledzi tam ponad 35 tysięcy fanów. Mężczyzna spełnia się obecnie w zawodzie wedding plannera. Jego pasją jest też ogrodnictwo. Opinia byłego bohatera "Ślubu od pierwszego wejrzenia" na temat matrymonialnego show z pewnością nie spodoba się twórcom programu.
Powiem szczerze, im dłużej oglądałem tę edycję, tym wcześniej zasypiałem przed TV. Nie z uwagi na uczestników, bo do nich nic nie mam, ale do flaków z olejem, które zmontowali, nie zapewniając im żadnych atrakcji - skomentował Marcin Wichrowski.
Uczestnik drugiej edycji formatu zdradził także, że musiał podpisać pięcioletnią klauzulę poufności i nie mógł wypowiadać się publicznie na temat programu. Ten czas jednak już upłynął, z czego jak widać, szybko skorzystał.
W mojej edycji pojechaliśmy na Teneryfę, inne pary również. Wesele było prawdziwe, zaplanowane menu, alkohole, DJ, zabawa do trzeciej w nocy. Goście mogli się pobawić i mieli wszyscy zapewnione noclegi. W małym gronie, bo mogliśmy po 30 osób zaprosić. (...) Czemu nagle zaczęli szukać polskich hoteli, potem pensjonatów, za chwilę pod namioty ich wyślą.
Jak widać ślub w polskich warunkach niezbyt odpowiada wziętemu wedding plannerowi.