W ostatnim odcinku " Kuchennych Rewolucji " Magda Gessler przybyła na odsiecz restauracji "Dymarka" w Łańcucie. Nieoczywista nazwa nawiązywała do dawnego określenia pieców hutniczych (dymarka właśnie). Restauratorce skojarzyła się z czymś innym.
Dymarka? Od dymania? To taka restauracja z dymankiem? Czy nazwa bywała powodem do żartów i niepoważnego traktowania miejsca? - dopytywała zaskoczoną kelnerkę.
Nazwa lokalu rozbawiła Gessler na tyle, że skomentowała ją na swoim Facebooku.
"Dymarka". Z czym kojarzy wam się nazwa? Z dobrą kuchnią, wykwintnymi potrawami?
Co na to fani?
Pani Magdaleno, nie wypada pisać z czym się kojarzy. Głodnemu chleb na myśli.
Co to za nazwa, co za bezeceństwa - pisali w komentarzach.
Okazało się, że lokal ma znacznie poważniejszy problem niż wywołująca dwuznaczne skojarzenia nazwa. Gessler podano nieświeżą wieprzowinę.
Mięso śmierdzi starym wieprzem. Jest stare i zepsute, śmierdzi trupem. Tym się można otruć, z tego może być poważna tragedia - powiedziała.TVN/X-news
Ja bym zamknęła tę knajpę - zawyrokowała.
Na szczęście prowadząca nie była na tyle radykalna i przeprowadziła swoją tytułową rewolucje. Zmiana wystroju, menu i oczywiście kontrowersyjnej nazwy. "Dymarka" stała się restauracją "Wypas".
Nie oznacza to jednoznacznego happy-endu na koniec odcinka. Gessler była zawiedziona tym, co stało się z wymyślonymi przez nią potrawami z grilla postawionego na zewnątrz lokalu.
Strasznie sucha, strasznie twarda, kompletnie do d*py - skomentowała podaną jej karkówkę.
Nie zrozumieliście filozofii mięsa, smaku brak - podsumowała.
Dostało się też zaserwowanej przystawce.
Dwa kawałki chleba na głębokim talerzu? To jest jakieś pop**one - oceniła.
Na szczęście reszta dań już spełniła surowe wymagania restauratorki, która zakończyła odcinek i rewolucję z uśmiechem. A jak Wasze wrażenia?
em
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!