• Link został skopiowany

W "Hell's Kitchen" zwyciężył faworyt. Jesteście zaskoczeni? My nie. Oto nasze powody [PODSUMOWANIE]

Wy też go typowaliście?
Hell's Kitchen
Screen z Polsat

Łukasz Kawaller został zwycięzcą pierwszej polskiej edycji programu "Hell's Kitchen". W ścisłym finale pokonał Sylwię Biały, która w międzyczasie zdążyła jeszcze wywołać tęgą awanturę.

Atmosfera tak gęsta, że można ją kroić nożem i podawać gościom w formie przystawki. Nerwy uczestników, a może i samego Wojciecha Modesta Amaro , napięte niczym cięciwa łuku Robin Hooda. " Hell's Kitchen " w założeniu miało wyzwalać ekstremalne emocje i jak widzieliśmy na ekranie, wyzwalało. Uczestnicy klęli, płakali, kłócili się ze sobą oraz - bywało - buntowali przeciwko wszechwładnemu Amaro. Czy poza kamerami są również tacy nerwowi, prędcy do pyskówki, a kto wie, może i do bitki również? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, bo widzieliśmy na ekranie, jak zachowują się w sztucznym, wyizolowanym świecie rozciągającym między luksusowym apartamentem w którym mieszkali, a świetnie wyposażoną kuchnią w której gotowali.

Hell's Kitchen
Hell's Kitchen Screen z Polsat
Screen z Polsat

Nad całą tą przestrzenią sprawował niepodzielną władzę Wojciech Modest Amaro, animator całego spektaklu. Z wprawą magika kreował sytuacje w których kucharze musieli się wykazać nie tylko kompetencjami kulinarnymi, ale również piekielną odpornością psychiczną i anielską cierpliwością. Amaro umiał wprowadzić atmosferę absolutnego terroru, ale gdy było trzeba obniżyć ciśnienie, potrafił też złamać pokerowy wyraz twarzy czymś na kształt uśmiechu.

Hell's Kitchen
Hell's Kitchen Screen z Polsat
Screen z Polsat

Odrębną sprawą była łatwość z jaką uczestnicy przejmowali styl bycia Amaro i sami potrafili utrudnić sobie życie do granic. W finałowym starciu pomiędzy Sylwią i Łukaszem mieli im pomóc kucharze, którzy odpadli z programu w poprzednich etapach. Tak się złożyło, że jedną z uczestniczek, które wcześniej straciły prawo do walki o finał, była Paulina, dziewczyna Łukasza. I to właśnie ją Sylwia wybrała sobie do pomocy.

Hell's Kitchen
Hell's Kitchen Screen z Polsat
Screen z Polsat

Żeby była jasność: Paulina miała zagrać w jednej drużynie z Sylwią przeciwko własnemu chłopakowi. W imię profesjonalizmu. Tak przewrotnego planu być może nie wymyśliliby nawet twórcy programu. Wymyśliła go Sylwia. W ten sposób Paulina została zmuszona do mocno problematycznego wyboru pomiędzy prywatną pomyślnością, a wiernością nadrzędnym regułom programu. To było bodaj największe zaskoczenie. Takiego wyboru nie spodziewaliśmy się po, bądź co bądź, rozrywkowym programie. Skończyło się awanturą, łzami Sylwii i załamaniem Pauliny, którą ostatecznie Amaro wyrzucił z programu.

Jeżeli ktoś cię wybrał i jesteś profesjonalistką to pracujesz. Jeżeli odmawiasz pracy, to żegnamy cię, opuść "Piekielną kuchnię"!
Hell's Kitchen
Hell's Kitchen Screen z Polsat
Screen z Polsat

Do finału stanęła trójka uczestników: Kasia Rajkiewicz, Sylwia Biały i Łukasz Kawaller. Najbardziej kompetentni ze wszystkich. Najtwardsi z najtwardszych. Najbardziej odporni. Gotowi na wszystko. Przynajmniej w teorii. Żelazna logika takich programów pokazuje bowiem, że zawsze są równi i równiejsi. Do najbardziej "równych" należał Łukasz, od jakiegoś czasu typowany na faworyta. Charyzmatyczny, opanowany, spokój zachowałby zapewne nawet w sytuacji, gdyby do drzwi jego restauracji zapukał sam Barack Obama, a jemu w lodówce został tylko stary makaron.

Hell's Kitchen
Hell's Kitchen Screen z Polsat
Screen z Polsat

"Równiejszą" była również Sylwia, pyskata i ekspresyjna "kura domowa". Nawet, jeżeli jej nieco teatralne zachowanie było wehikułem, który ją doholował do finału, to na pokonanie flegmatycznego niczym walec drogowy Łukasza po prostu zabrakło jej siły. Z kolei zakochana w Amaro Kasia do końca była pewna siebie. Choć jednak wszędzie było jej pełno i wciąż z kimś się kłóciła, to niestety brakowało jej charyzmy Sylwii i Łukasza.

W głosowaniu słuchaczy Radia Zet bezapelacyjnie zwyciężył Łukasz. Oddali swój głos "na sucho", co delikatnie wytknął im Amaro.

Na szczęście głosowali słuchacze, nie próbując dań. Ja wiem coś więcej na ten temat - powiedział.
Hell's Kitchen
Hell's Kitchen Screen z Polsat
Screen z Polsat

To właśnie Amaro, kiedy jako pierwsza odpadła Kasia, miał zadecydować o tym, kto wygra finałową bitwę. W przeciwieństwie do radiosłuchaczy, kosztował konkursowych dań, spędził też dziesięć tygodni w towarzystwie uczestników, był zatem - teoretycznie - najbardziej kompetentnym sędzią. Jego werdykt był jednak zaskakująco... przewidywalny. Zwyciężył Łukasz, druga była Sylwia, a za nią uplasowała się Kasia. Taki porządek typował piszący te słowa, a przecież ja również nie próbowałem dań przygotowanych przez finalistów. Jednak przyglądając im się "na sucho", mogłem ocenić ich charyzmę, poznać nieco ich charaktery, rozstrzygnąć o osobistych sympatiach i antypatiach. Miałem ułamek tej wiedzy, jaką posiadł o nich Amaro, a mimo to typowałem prawidłowo. Porządek emocji zgodny z porządkiem kompetencji kulinarnych... Przypadek?

Hell's Kitchen
Hell's Kitchen Screen z Polsat
Screen z Polsat

A teraz palec pod budkę: kto jeszcze typował Łukasza na zwycięzcę?

Łukasz zasłużenie wygrał pierwszą edycję "Hell's Kitchen" - oczywiście jeżeli zasadne jest wygłaszanie takich ocen bez próbowania przygotowanych przez niego dań. Poniższe słowa Amaro świadczą, że jak najbardziej, ponieważ umiejętności kulinarne to tylko jedna z wielu kompetencji, jakimi musiał się wykazać zwycięzca. Większość z tych kompetencji mogliśmy ocenić z poziomu widza, a więc z daleka.

Szukaliśmy osoby, która umie słuchać, która absorbuje wiedzę, która na krótkim dystansie czasu robi odpowiedni progres, który ja mogę dostrzec, która zachowuje się profesjonalnie, nie jest egoistyczna, która umie dostrzec kolegę z zespołu i pomóc mu w ciężkiej chwili. Profesjonalisty, który ma wyczucie smaku i odpowiedzialność za dania, które wychodzą spod jego ręki - powiedział Amaro tuż przed ogłoszeniem wyników.

"Hell's Kitchen" to jak dotąd najbardziej brutalny program kulinarny w polskiej telewizji. W dużej mierze odpowiedzialny jest za to charyzmatyczny prowadzący, Wojciech Modest Amaro, potrafiący jednym gestem, a niekiedy wręcz brakiem gestu zniszczyć dobre samopoczucie uczestnika. Że nie jest to sztuka dla sztuki, wytłumaczył na koniec, dziękując wszystkim uczestnikom za udział w programie.

Zderzyliście się z piekłem, ale nie w mojej osobie, tylko tego zawodu - powiedział.

Możliwe, że coś w tym jest. Jeżeli ktoś potrafił wytrzymać "piekielne" ciśnienie wytwarzane w kuchni przez Amaro, temu potem nie straszne nawet najgorsze zawodowe wyzwanie.

Jacek Zalewski

Więcej o: