Scenariusz zwykle jest taki sam: najpierw gwiazda zostaje zatrzymana za prowadzenie po pijaku (lub za spowodowanie w tym stanie wypadku), a potem za to przeprasza. Żadna jednak nie poszła w tym równie daleko, co Daniel Olbrychski , który swoją ocierającą się o pokutę skruchą wyznaczył nowe standardy kajania się za popełnione przestępstwo (miał 0,9 promila w wydychanym powietrzu, do 0,5 promila jazda pod wpływem alkoholu traktowana jest jako wykroczenie). Krystyna Demska-Olbrychska , żona i menedżerka aktora, otwarcie i wyczerpująco informowała o okolicznościach zatrzymania, dodając, że aktor żałuje swojego czynu.
Dzisiaj Daniel nic nie pił, ale wczorajszego dnia pił do kolacji. Niepotrzebnie wsiadł do samochodu i ten alkohol nie został strawiony, więc absolutnie bije się w piersi i poddaje się karze. To jest naganne i lekkomyślne, co zrobił - mówiła w środę w rozmowie z Plotek.pl.
To bicie się w piersi mogliśmy zaobserwować w piątkowym "DD TVN". Daniel Olbrychski "poprosił o czas antenowy", żeby opowiedzieć o zdarzeniu i jednocześnie przestrzec innych kierowców przed wsiadaniem za kierownicę po wieczorze spędzonym na piciu alkoholu.
Pozytywnie ocenił to specjalista od wizerunku, Piotr Tymochowicz.
To jest bardzo dobry ruch, bardzo terapeutyczny. Paradoksalnie, w tym całym zdarzeniu Daniel czuje, że to nie on jest najważniejszy, ale informacja i sygnał, jaki może dać innym. Jeżeli jakaś nauka może z tego wypłynąć, to nie dla niego, ale dla innych, bo problem, którego dotykamy, jest problemem milionów ludzi. Myślę zatem, że dobrze czyni, zamieniając się trochę w quasi-terapeutę - powiedział w rozmowie z Plotek.pl.
Rzeczywiście, Daniel Olbrychski w przeraźliwie krótkim czasie - zaledwie dwóch dni - stał się bohaterem internetu i, paradoksalnie, wzorem do naśladowania. Chodzi oczywiście o naśladowanie w braniu odpowiedzialności za błędy, a nie w ich popełnianiu.
Na podobną sympatię nie mogła z kolei liczyć Joanna Liszowska , która we wrześniu ubiegłego roku również została przestępcą drogowym (1,2 promila alkoholu we krwi). Liszowska uderzyła wtedy swoim samochodem w inne auta. Przeciwko aktorce zwrócili się nie tylko dotychczasowi fani, ale i spora część środowiska. Filip Chajzer nazwał ją " nawaloną celebrytką ", skrytykowali ją między innymi Agnieszka Włodarczyk, Doda i Karolina Korwin Piotrowska. Danielowi Olbrychskiemu tymczasem medialnie nie spadł włos z głowy. Tymochowicza nie dziwi ta asymetria.
To porównanie nie jest zupełnie trafne. Ja mam do tego osobisty stosunek, bo mieszkam na Florydzie i nie mówię tego, by się lansować, ale bardzo często po winie i whisky wracam samochodem, mając powyżej 1 promila i nie kryję się z tym, bo jest to po prostu dozwolone. W USA nie ma z tym żadnego problemu, bo to kwestia wyczucia, kultury, mentalności. Najprościej powiedzieć, że nie można wziąć kropli alkoholu do ust i jeszcze ograniczyć prędkość do 10 km/h. Być może jesteśmy tak dzikim narodem, który nie potrafi i pić, i zachować prędkości, że należy nas przywiązać do słupa i nałożyć kaganiec na twarz. Amerykanie nie muszą. Tu całe surowe prawo włącza się dopiero w momencie, kiedy jest wypadek. Kiedy nie ma, jest ok.Kapif
To oznacza, że gdyby Daniel Olbrychski spowodował wypadek, choćby i niegroźny, to nawet natychmiastowe i jawne wzięcie odpowiedzialności na niewiele by się zdało i jego bicie w piersi byłoby znacznie słabiej słyszalne. Z drugiej strony, zgodnie z zasadą "lubiany może więcej", Ewa Farna została potraktowana nad wyraz łagodnie. Piosenkarka, która według czeskiej policji miała 1 promil alkoholu w organizmie, przyznała, że 6 godzin przed spowodowaniem wypadku świętowała egzamin maturalny. Co prawda Karolina Korwin Piotrowska nazwała ją wtedy " pijaną idiotką ", ale to był bodaj najsurowszy "wyrok", jaki usłyszała ze strony mediów. Pobłażliwość dla nierozsądnej piosenkarki dziwiła nawet samych internautów:
Może ktoś mi wytłumaczy, jaki mechanizm zadziałał, że media zadeptały i zmiażdżyły pijaną Felicjańską, pijanego Stockingera, a Farną próbują wybielić, oczyścić i ocieplić? - pytał jeden z czytelników Plotek.pl.
Rzeczywiście, "zmiażdżona" Felicjańska na dobrą sprawę do dzisiaj nie odzyskała dawnej wiarygodności. Mająca 2,3 promila alkoholu we krwi była II wicemiss Polonia zniszczyła na parkingu trzy samochody i przy okazji swoją karierę. Niepijąca od jakiegoś czasu gwiazda angażuje się teraz w każdą możliwą kampanię antyalkoholową, ale paradoksalnie, to ze wszech miar słuszne działanie wciąż traktowane jest jako strategia powrotu do show-biznesowej pierwszej ligi.
Również 2,3 promila alkoholu we krwi miał w 2009 roku Tomasz Stockinger, kiedy uciekł z miejsca wypadku po tym, jak uderzył swoim seatem w dwa inne samochody. Policja, żeby go zatrzymać, musiała ustawić blokadę drogową. Aktor potem z trudem powracał do wizerunku kogoś, od kogo bez nieufności kupilibyśmy używane auto.
Przez lata pracowałem na swój wizerunek porządnego człowieka. Niech będzie to ostrzeżeniem dla innych kierowców. Nie warto ryzykować - mówił potem.
Nie tylko słabość kapryśnych mediów do danej gwiazdy (i w związku z tym większa zdolność do wybaczania) pozwala gwieździe wyjść z twarzą z opresji, ale i umiejętność agresywnej ucieczki do przodu. Ktoś, kto przy każdej okazji podkreśla swoją skruchę i nazywa swój postępek po imieniu, odbiera tym samym potencjalnym krytykom nie tylko argumenty, ale i motywację: jak tu krytykować kogoś, kto sam uczynił to pierwszy, i to w dodatku skutecznie?
AXTaką właśnie strategię zastosował wspomniany Daniel Olbrychski, postać co prawda spoza show-biznesowego głównego nurtu, ale społecznie szanowana. Dlatego nie grozi mu to, w co mogłaby się osunąć gwiazda pomniejszego formatu, odczuwająca pokusę cynicznego wylansowania się na swoim błędzie.
Kto jak kto, ale Daniel Olbrychski w żadnej polskiej wsi i polskim mieście lansować się nie musi. On lansowanie się w polskich realiach ma gdzieś i tego jestem pewien jako jako osobisty przyjaciel - ocenił Piotr Tymochowicz.
Szczęśliwie dla lekkomyślnych gwiazd, nie działa to w drugą stronę i jazda po pijanemu bodaj nikomu jeszcze w dłuższej perspektywie nie zrujnowała kariery. Inna sprawa, że unikają one potem powracania do nieprzyjemnego tematu, co wydaje się słuszną i pożądaną z perspektywy kariery strategią. Ich menedżerowie niechętnie wracają do tych zdarzeń. Łukasz Niezgoda, agent Tomasza Stockingera powiedział nam, że to jest sprawa wyłącznie samego aktora. Karolina Kędra, menedżerka Ewy Farnej odesłała nas do oświadczenia będącego jedyną formą komentarza do wypadku jej podopiecznej. Marta Barańska, aktualna menedżerka Borysa Szyca , wykazała się sporą dyplomacją.
Takie rzeczy zdarzają się. Ważne, żeby wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i z tego co wiem, Borys jak najbardziej uważa i wie, że takie sytuacje są niedopuszczalne - powiedziała nam.MAREK KUDELSKI/WBF
Większość z wymienionych gwiazd jazdą po pijanemu wywołała chwilowy skandal, który dotyczył głównie ich samych. Może to i dobrze, bo w jego zasięgu znaleźli się tylko ci, którzy bardzo tego chcieli, lub którzy ze względów zawodowych lub hobbystycznych znajdują upodobanie w przyglądaniu się takim aferom. To, czego bohaterem jest dzisiaj Daniel Olbrychski, to coś więcej i "inaczej", niż skandal. To, mówiąc językiem Tymochowicza, szansa na ogólnopolską terapię. Olbrychski musiałby jednak zachować się odwrotnie, niż pozostali i zamiast zamieść sprawę pod dywan, przyjąć rzeczoną rolę quasi-terapeuty. Na co być może zmotoryzowane i lubiące alkohol społeczeństwo polskie w pełni zasługuje.
Jacek Zalewski
Pobierz nową aplikację Plotek.pl Buzz na telefony z Androidem