Dom Tatiany Mindewicz-Puacz odwiedził redaktor programu 'Dzień Dobry TVN' - Mateusz Hładki. Z zewnątrz wygląda niepozornie, ale kiedy wejdzie się do środka, można się porządnie zdziwić.
Po przekroczeniu progu mieszkania ukazuje się widok na elegancką jadalnię, otwartą kuchnię, nowoczesny salon, a nawet intymny taras. Dzięki przeszklonym ścianom we wnętrzu jest jasno i słonecznie, tak jak lubi właścicielka.
Na parterze domu dominują biele, szarości i ciepłe odcienie drewna, dzięki czemu wystrój całego wnętrza jest bardzo spójny.
Kiedyś w tym budynku znajdowało się biuro firmy Tatiany Mindewicz-Puacz. Trudno teraz w to uwierzyć, ale w miejscu obecnej kuchni, była kiedyś recepcja. Teraz to wnętrze emanuje domowym ciepłem. Widać, że właścicielka ma duże wyczucie stylu.
Przeszklone ściany to również pozostałość po biurze. Tatiana Mindewicz-Pouacz wykończyła jednak gładką szybę eleganckimi szprosami, dzięki czemu wnętrze nabrało bardziej stylowego i jednocześnie domowego charakteru.
W domu trenerki rozwoju osobistego i autorki dwóch bestsellerów nie mogło zabraknąć dużego regału pełnego książek. Co nie znaczy, że Tatiana nie lubi oglądać telewizji. Ma całkiem duży odbiornik.
Z eleganckiego salonu jest tylko kilka kroków na urokliwy taras. Jest może mały, ale za to bardzo słoneczny. Mentorka przyznaje, że musiała włożyć trochę pracy, żeby dobrze się prezentował, ponieważ wcześniej nie wyglądał najlepiej. Widać, że poszło jej doskonale.
Ten uroczy budynek ma jednak poważną wadę. Jak mówi sama Tatiana, jest nią wielopoziomowy układ domu. Na kolejne piętra prowadzą wąskie i wysokie schody.
W łazience Tatiana Mindewicz-Puacz cieszy się wymarzoną od 20 lat wolnostojącą wanną. Przeciwwagą dla małej wanny jest duży prysznic bez brodzika, co jak zauważył reporter, jest obecnie bardzo modne.
Sypialnia mentorki programu 'Projekt Lady', zachowana jest w chłodnych, stonowanych barwach. Dzięki miękkiej wykładzinie, pikowanemu zagłówkowi i grubym zasłonom, pokój sprawia jednak wrażenie bardzo przytulnego.
Stoją tam dwie ogromne szafy, sięgające prawie do sufitu. Mimo to, ich właścicielka nie uważa się za fashionistkę. Jak sama mówi: