Narodziny księcia, choroba Przybylskiej. 15 najważniejszych momentów 2013

I powiało wielkim światem. Na Festiwal Open'er zaproszono Rihannę. Jednak ta orzeźwiająca bryza o aromacie wielkich pieniędzy nie została wywołana wątpliwej jakości występem Riri. Piosenkarka dała nam się poczuć jak w Los Angeles czy Hollywood (czy innym miejscu, w którym światowe sławy przechadzają się ulicami), ponieważ swój czas wolny spędzała pośród zwykłych śmiertelników. Gdy tylko przyleciała, poszła ze znajomymi na koncert zespołu Kings of Leon, a następnego dnia, kilka godzin przed występem, wybrała się na sopocką plażę.

Plażowicze, wygrzewający się na bałtyckim piasku w komforcie równie wysokim co sardynki w puszkach, przecierali oczy ze zdziwienia, gdy nagle między ich okopami pojawiła się Rihanna, a potem usiadła na eleganckim plastikowym leżaczku w części plaży dla VIP-ów.

Screen z Twitter.com/mforde

Rihanna szybko pożałowała swojej wycieczki. Zapewne spodziewała się, że znani z wyluzowania Polacy skwitują jej plażowanie czymś na kształt "Rihanna? Spoko". Tymczasem plażowicze wyciągnęli komórki i rozpoczęli nieoficjalną foto/wideo relację z plaży, jeszcze zanim na miejsce dobiegli paparazzi.

Kapif

Rihannie zabrakło doświadczenia w plażingu po polsku i nie zabrała z hotelu parawanu. Ratowała ją obsługa prywatnej plaży, która parasolami osłaniała gwiazdę przed gapiami. Opalanie się w prowizorycznym szałasie szybko się zakończyło, razem z wymownym zdaniem:

Jak pi*rdolone zwierzęta w klatce - które powiedziała w nagraniu opublikowanym na Instagramie.

Po około 30 minutach Rihanna wróciła do hotelu. Nie wychodziła już stamtąd aż do swojego koncertu na Open'erze, który nota bene nie należał do najbardziej wybitnych. Pozytywne recenzje zebrał jedynie od dwóch pierwszych rzędów, które mogły nacieszyć się faktem, że do pod krótkie luźnye szorty Rihanna nie włożyła bielizny.

AG

W zeszłym roku na matrymonialnym firmamencie najjaśniej świeciła gwiazda Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha. Ich szumny ślub zapoczątkował nowy sposób relacjonowania w polskich mediach tego typu wydarzeń. Być może dlatego w 2013 roku naliczyliśmy prawie 30 (sic!) gwiazdorskich ślubów, każdy z nich był zilustrowany bogatymi materiałami zdjęciowymi, wideo i opatrzony garścią mniej lub bardziej kontrolowanych przecieków.

Jednak choć konkurencja była silna, na jej tle wyróżnia się wielki dzień Roberta Lewandowskiego. Państwo młodzi zwodzili media, np. podając fałszywe daty ceremonii czy udzielając dziennikarzom niejednoznacznych odpowiedzi. Te zabiegi skutecznie podkręciły atmosferę. Na ślubie zjawił się zastęp fotoreporterów i kamer. Ludzi interesowało wszystko: począwszy od DJ-a na weselu, po wiązankę panny młodej (Zobacz: Trzy rodzaje białych kwiatów oraz jedwabna wstążka).

W efekcie rzeczywistość okazała się mniej barwna, niż zapowiadały to plotki przed ślubem, jednak i tak impreza była na bogato i z przytupem (Zobacz: Czym młodzi podjechali pod kościół, kto przybył na ceremonię, jak zachowywała się ochrona? Kulisy ślubu Lewandowskiego).

AP/Czarek Sokolowski

Wydaje się, że najwięcej na zmianie stan cywilnego zyskał nie tyle sam Lewandowski, co jego żona. Anna Lewandowska (z domu Stachurska) zaczęła żywiej uczestniczyć w wydarzeniach warszawskiej śmietanki towarzyskiej, przyjaźnić się celebrytkami, a nawet dostała zaproszenie do programu Kuby Wojewódzkiego. Żeby było jeszcze lepiej, doliczmy do tego błogosławieństwo od samego papieża, okładki kolorowych magazynów i ogromny zastrzyk fanów dla jej bloga o zdrowym żywieniu. Oczywiście przy tym wszystkim sama jest wybitnym sportowcem (Wielki sukces Anny Lewandowskiej! Z Pragi wróciła z dwoma medalami). Żyć, nie umierać.

TVN/ x-news

Doda uległa wypadkowi 8 września na koncercie w Mszanie na Górnym Śląsku w ramach trasy "Fly High Tour". Piosenkarka wykonywała stały element show - skok na fanów- i spadła ze sceny na plecy. Na chwilę straciła przytomność. Gdy się ocknęła, nie przerwała występu. Do szpitala pojechała dopiero po zaśpiewaniu ostatniego numeru.

Pod ścisłą opieką lekarzy pozostawała kilka dni, jednak do pracy wróciła w ekspresowym tempie. Trzy dni od zdarzenia pojawiła się w kołnierzu ortopedycznym na spotkaniu z fanami w Krakowie. Choć na miesiąc przerwała trasę koncertową, to nadal pozostawała aktywna. Cały czas chodziła na wybrane imprezy, a każde jej pojawienie wywoływało jeszcze większe emocje niż zazwyczaj. Także za sprawą "ortopedica collection", czyli jej kołnierzy ortopedycznych, które dopasowywała do stylu kreacji (Zobacz: Doda ozdabia kołnierze: Można z nich zrobić fajny gadżet!).

Instagram.com

Wypadkiem Dody żyły nie tylko media plotkarskie, lecz także ogólnopolskie serwisy, traktujące z reguły o tematyce społecznej czy politycznej. Jednak największym echem odbił się komentarz Agnieszki Szulim. W jej programie "Na językach" komicy rzucali tekturową podobizną gwiazdy w ludzi, żeby potencjalni fani byli przygotowani na złapanie idolki nieco lepiej niż w Mszanie. Doda poczuła się urażona żartobliwym felietonem, a fani dotknięci do żywego aluzjami, jakoby to oni byli winni wypadku artystki. Piosenkarka napisała, pełen soczystych fraz, list otwarty do Edwarda Miszczaka, a Szulim musiała zmierzyć się z falą krytyki, także ze strony kolegów po fachu.

Obie panie przez dłuższy czas wymieniały się zjadliwymi uszczypliwościami, oskarżeniami o "zazdrość" czy "obsesję". Potem konflikt przycichł, choć w branży powszechnie wiadomo, że topór wojenny nie został zakopany.

Agencja Gazeta

W dzisiejszych czasach nie ma już kobiet, których nie ucieszyłyby, powiedziane w ich kierunku, słowa:"ale ty schudłaś". Każda chce być szczuplejsza, mieć wszystko węższe i smuklejsze. Cudownym lekiem na przygnębiające odbicie w lustrze okazała się być Ewa Chodakowska.

W show-biznesie pojawiali się już nie raz tzw. trenerzy gwiazd, ale tym razem pojawiła "trenerka wszystkich Polek". Co więcej, nie lansowała ją żadna telewizja ani gazeta. Ot, nagle jej nazwisko było na ustach wszystkich, którzy choć raz obrzucili swoje ciało pełnym niezadowolenia spojrzeniem. "Są takie świetne treningi w internecie", mówiono na początku, potem już jednak każdy wiedział, że chodzi o filmy Chodakowskiej. Słynny już skalpel wyrzeźbił ciała setek kobiet, którym to trenerka zawdzięcza swoją popularność (Zobacz: Ale mają wyrzeźbione ciała! Metamorfozy zwykłych kobiet po treningach z Ewą Chodakowską).

Screen z Facebook.com

Jednak jest i pewien haczyk. System Ewy Chodakowskiej to nie tylko ćwiczenia, lecz także "inny styl życia". Zachowanie facebookowych fanek, jak i samej zainteresowanej przywodzi na myśl coś lekko na kształt sekty, która eliminuje wszelkie głosy krytyki (Plujcie, taplajcie się w swojej ślinie. Trenerka odpowiada ostro na swoim fanpage'u). A tych, w miarę rosnącej popularności Chodakowskiej, przybywało (Zobacz: Warunki ostatniego treningu z Ewą Chodakowską nie zachwyciły. Zobacz, gdzie teraz zaprosiła fanki). Najbardziej zagorzałą przeciwniczką nowej gwiazdy jest Mariola Bojarska-Ferenc, która nie przebiera w słowach, gdy mówi o swojej konkurentce (Zobacz: Zmienić to ona może gumę w majtkach. Mam nadzieję, że zastąpi ją Lewandowska).

Tymczasem zmierzchu popularności "Chodaka" nie widać. Trenerka została zaangażowana do promocji ubrań marki La Mania, której dyrektor kreatywną jest Joanna Przetakiewicz, pojawia się od czasu do czasu na salonach, wydaje książki, udziela się w prasie, ciągle organizuje kolejne warsztaty, no i rzecz jasna, prowadzi swój fan page.

Kapif

27 lipca do mediów przedostała się wiadomość, że Anna Przybylska trafiła do szpitala i przeszła operację usunięcia guza trzustki. Przez chwilę wszyscy wstrzymali oddech, a zaraz potem medialna machina odpaliła swoje odrzutowe silniki. Wszyscy dramatycznie poszukiwali jakichś informacji o stanie zdrowie aktorki, a ta konsekwentnie milczała.

Zainteresowanie nie malało tym bardziej, że Przybylska jest jedną z niewielu aktorek w Polsce, którą zdecydowana większość widzów uwielbia. Co więcej, choroba takiej osoby była chwytliwym tematem nie tylko dla prasy show-biznesowej, lecz nawet magazynów traktujących raczej o polityce. O Przybylskiej jednak ciągle wypowiadali się przyjaciele, znajomi, personel szpitala, za każdym razem były to informacje nieoficjalne. Przybylska była powściągliwa nie tylko w stosunku do mediów. Jak twierdzą znajomi, o szczegółach jej choroby wiedzieli jedynie najbliżsi.

Nikt z nas nic nie wie. Mimo że jest chora, to ciągle ma na uwadze dobro innych. Nie chce, by inni się o nią martwili. Powiedziała, że odezwie się w odpowiednim czasie - powiedziała Fakt.pl znajoma aktorki ze środowiska show-biznesowego.

Gala

Przybylska milczenie przerwała dopiero, kiedy w prasie pojawiały się doniesienia, że przechodzi chemioterapię.

Trafiłam na okładki pism publicystyczno-społecznych, mediów, które na co dzień zajmują się polityką. Producenci programów, redaktorzy, wszyscy dzwonili do mojej menadżerki po wypowiedź, po informację co się dzieje. Mimowolnie, bez mojej zgody i wiedzy stałam się chwytliwym headline'em. Dobrym biznesem. I do tego argumentacja, że ja przecież powinnam udzielić wywiadu, że mam obowiązek poinformować widzów i czytelników o swoim stanie zdrowia. Bo ludzie chcą wiedzieć - powiedziała w szczerym wywiadzie dla "Gali". - Zostałam tak zraniona i tak wystraszona, że doszłam do wniosku, że nie warto.

Reperkusje medialnego amoku dotknęły jednak aktorkę oraz jej rodzinę jeszcze bardziej. Ogromne zapotrzebowanie na wszelkie materiały o Przybylskiej zaktywizowało popyt na usługi paparazzi. Choć i w normalnych okolicznościach aktorka musiała radzić sobie z ich obecnością, to od czasu choroby zaczęli być wyjątkowo natarczywi.

Tabloid napisał, że mam guza. Więc obrzydliwa logika tych ludzi jest taka: no tak, jeśli guz, to rak, a jeśli rak, to chemioterapia, a skoro chemioterapia, to na pewno jest łysa. A jeśli nie jest, to zaraz będzie - powiedziała w "Gali". - Mówią: "Mam na ciebie zlecenie". Dla mnie to współczesna mafia.

Screen z Instagram.com/aniablond

Przybylska wypowiedziała wojnę paparazzi, którzy notorycznie wystawali pod jej domem, szkołą dzieci oraz w rażący sposób naruszali granicę jej prywatności. Nagrywała ich twarze, robiła zdjęcia samochodom oraz rejestracjom i umieszczała na swoim profilu na Instagramie. Nierzadko filmy opatrywała emocjonalnym komentarzem. Od kilku miesięcy aktorka nie publikuje zdjęć nękających ją fotografów. Ciężko jednak stwierdzić, czy nie jest to jedynie skutkiem spadku temperatur, skutecznie umożliwiającego wielogodzinne wystawanie pod blokiem gwiazdy.

Kapif

W czasach, kiedy nawet gładź szpachlowa reklamowana jest ciałem seksownej modelki, nie sądziliśmy, że rozbierane zdjęcie może wywołać jeszcze tyle emocji. Nasza najlepsza tenisistka, Agnieszka Radwańska, wzięła udział w sesji dla znanego tytułu ESPN The Magazine "The Body Issue". Pismo od lat publikuje rozbierane zdjęcia najlepszych sportowców, które mają pokazywać piękno ludzkiego ciała.

ESPN

Na kojarzoną ze środowiskami prawicowymi i wartościami katolickimi Agnieszkę Radwańską spadła fala krytyki, Krucjata Młodych wykluczyła ją z grona ambasadorów akcji "Nie wstydzę się Jezusa", księża i publicyści wyrokowali: "Będzie tego żałowała". Chyba jednak znacznie bardziej bolesna okazała się być krytyka, którą zafundowali sportsmence internauci, wyśmiewający całą sytuację (Zobacz: Na jednym memie się nie skończyło. W sieci dalej żartują z nagiej Radwańskiej!).

Sportowybar.pl

W efekcie Radwańska poczuła się zmuszona do udzielenia wyjaśnień na Facebooku. Przekonywała nieprzekonanych, że zdjęcia nie są amoralne i że jedyny podtekst to ten prospołeczny:

Zdecydowałam się na udział w tej sesji, by zwrócić uwagę młodych ludzi, szczególnie dziewcząt, na ich kondycję i zdrowie oraz zachęcić do regularnych ćwiczeń - napisała na swojej tablicy.

Do czego zachęcały te sportsmenki, pozostawiamy już Waszej interpretacji (Zobacz: Nie tylko Radwańska się rozebrała. Gruchała, Domachowska w odważnych sesjach w magazynach dla panów).

Kuba Wojewódzki dla wydawców magazynów z branży rozrywkowej jest, jakkolwiek źle to nie zabrzmi, kurą znoszącą złote jajka. Na kontrowersyjnych opiniach i nieszablonowych komentarzach dorobił się jednak nie tylko wypożyczonego lamborghini, lecz także wielu ideologicznych przeciwników. 21 października przed 8 rano dziennikarz został zaatakowany przez zamaskowanego napastnika, który oblał go substancją nieokreślonego pochodzenia.

Wojewódzki od razu udał się do lekarza, a około 14 na policję. O zdarzeniu poinformował jako pierwszy Jarosław Kuźniar, który na swoim blogu opublikował wiadomość od Wojewódzkiego.

(...) Elegancko zamaskowany i ewidentnie pozbawiony poczucia humoru mężczyzna, zaatakował mnie niezidentyfikowanym płynem żrącym o brunatnej barwie, co jest dosyć symptomatyczne. Niestety, nie chciał umotywować swojego czynu, to co wykrzykiwał na razie zachowam dla siebie, bo prawa strona ma już dzisiaj wystarczająco dużo kłopotów.

W tej samej wiadomości Wojewódzki przewidywał, że napaść zrobi z niego "męczennika". Zamiast tego stał się praktycznie niewyczerpalnym źródłem tematów dla mediów. W efekcie staliśmy się świadkami festiwalu dezinformacji. A to Kuba nie współpracował z policją, ale z redakcją "Faktu", a to że ma wielką bliznę od oparzenia, to znów, że wielką to ma co najwyżej plamę, bo napastnik oblał go podobno Coca-Colą.

Fot. Policja

Jest nieco udziału w całym zamieszaniu samego Wojewódzkiego, który co rusz na Facebooku publikował niejednoznaczne, ale za to bardzo podsycające zainteresowanie sprawą wiadomości.

Wprost

Rozwiązanie przyniesie być może już rok 2014, ponieważ dochodzenie trwa.

Jednym z najszerzej komentowanych w mediach tegorocznych wydarzeń były perturbacje w życiu prywatnym Macieja Stuhra. Gdy jego wieloletnie małżeństwo z Samantą Stuhr weszło w fazę decydującego kryzysu, pismo nosem wyczuli dziennikarze tabloidów. Paparazzi "dostali zlecenie" na rodzinę aktora i w krótkim czasie okazało się, że żona Stuhra jest w ciąży. Ujawniono też, że ojcem dziecka nie jest Maciej Stuhr, lecz Maciej Krupski, muzyk zespołu Tune i były uczestnik polsatowskiego talent show "Must be the music. Tylko muzyka".

Kapif

Posługując się cytatem z Kuby Wojewódzkiego: "przeprowadzono na Stuhrach tradycyjny lincz". Z licznych, często sztucznie podkręconych informacji, jawił się obraz rozwiązłej żony i wyrodnej Samanty Stuhr, która zdradzała męża, a teraz ma dziecko z kochankiem. Prawda była jednak zupełnie inna. Stuhrowie żyli w separacji już od marca 2012 roku, jednak wcześniej nigdy nie poruszali publicznie tego tematu. Także potem konsekwentnie starali się nie komentować często okrutnych plotek. Jednak kiedy natarczywość paparazzi zaczęła wpływać na córkę Stuhrów, aktor zaczął się bronić. Na Facebooku zamieścił apel do mediów z prośbą o uszanowanie prywatności.

Kapif

Kolejnym krokiem ku wyciszeniu sprawy był mocny wywiad w sierpniowym "Newsweeku".

Z mojej żony publicznie zrobiono prostytutkę, więc jako honorowy mężczyzna chcę stanąć w jej obronie. Dlaczego tego nie zrobię? Bo powtarzam raz jeszcze: nie będę publicznie spowiadał się ze swojego prywatnego życia! - powiedział. - Czuję się, jakby ktoś wsadził mi rękę do majtek i czegoś tam szukał.

Zainteresowanie prywatnym życiem Macieja Stuhra jednak nie przycichało, ponieważ zaczęto plotkować o nowym związku aktora. Pogłoski o nowej miłości potwierdziły się pod koniec sierpnia, kiedy to Stuhr wziął udział w triathlonie w Gdyni (Zobacz: Partnerzy, rodzice, dzieci. Kto wspierał gwiazdy na triathlonie w Gdyni). Na trybunach siedziała wówczas jego nowa partnerka, 28-letnia dietetyczka, która jednak nie chciała pozować do zdjęć. Kilka dni później Katarzyna Błażejewska zabrała jednak głos.

To chyba logiczne, że jesteśmy szczęśliwi? - zapytała retorycznie Błażejewska w rozmowie z Se.pl. - Ślub? No wiecie co... Naprawdę... Powstrzymuję się od komentarzy, proszę mnie zrozumieć... Tak postanowiliśmy z Maćkiem.

WBF

19 sierpnia do sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął pozew rozwodowy.

Pozew (...) wniosła małżonka aktora - pisało "Na Żywo". - Ubiega się w nim o rozwód bez orzekania o winie, a także o przyznanie córce stałego miejsca zamieszkania przy niej.

Sprawa jest w toku.

East News

Jeśli przedstawiamy Wam nasze zestawienie tego, czym żyliśmy przez ostatnie 12 miesięcy, nie może zabraknąć w nim miejsca dla "Blondynki z reklamy Play". W zaledwie kilka miesięcy całkowicie rozsadziła skrupulatny plan marketingu sieci komórkowej. Do spotów ściągnięto największe i najbardziej lubiane polskie gwiazdy w ogromnej ilości (Kuba Wojewódzki, Agnieszka Dygant, Maciej Stuhr, Czesław Mozil i inni), tymczasem okazało się, że widzów bardziej interesuje, co takiego wykrzyczy infantylna "Blondynka".

Potencjał "Blondynki", czyli Barbary Kurdej-Szatan dostrzegł sam Kuba Wojewódzki. Ten, gdy zaprosił ją do swojego programu, otworzył jej też drzwi na salony. Od tego momentu nagle zaczęła pojawiać się na ściankach najbardziej prestiżowych imprez i wydarzeń kulturalnych, a nawet wygładziła sobie brzuch na wizji. Co więcej, dostała angaż u Michała Żebrowskiego w Teatrze 6. Piętro w Warszawie. Zagra też w najpopularniejszym polskim tasiemcu, "M jak miłość" (Zobacz: Kurdej-Szatan nie tylko zagra w "M jak miłość". Trafi też na czołówkę serialu!).

Screen Youtube.com

30 listopada w Santa Clarita, na północ od Los Angeles, w wypadku samochodowym zginął Paul Walker, aktor znany przede wszystkim z popularnej serii filmów akcji "Szybcy i wściekli". Był gościem na wystawie samochodowej w Santa Clarita, podczas której zbierano pieniądze na pomoc dla ofiar tajfunu na Filipinach. Walker był pasażerem sportowego porsche, które wypadło z drogi, uderzyło w drzewo i stanęło w płomieniach.

Paul Walker zmarł wskutek obrażeń wewnętrznych oraz oparzeń - cytuje słowa Urzędu Koronera Hrabstwa Los Angeles portal TMZ.

AP

Tragiczna śmierć Walkera wstrząsnęła całym światem. Nie bez znaczenia był fakt, że aktor kojarzony przede wszystkim z filmami o szybkich samochodach, zginął w wypadku drogowym. W USA ludzie masowo przyjeżdżali do Santa Clarita, aby złożyć kwiaty i zapalić znicze w miejscu tragedii.

AP

W Polsce śmierć aktora także nie przeszła bez echa. Na każdym kroku, szczególnie w wirtualnym świecie, spotkać można było dowody smutku fanów Walkera. Wiele osób, także tych znanych, nie potrafiło poradzić sobie z emocjami (Zobacz: Żmuda Trzebiatowska: Jest moim NIEŚMIERTELNYM! Cała twarz we łzach!)

Screen z Facebook.com/MartaŻmudaTrzebiatowska

Nie mogę się z tym pogodzić! Dlaczego Bóg odbiera nam takich ludzi? Oni mieli całe życie przed sobą. Cholera! - pisała Marta Żmuda Trzebiatowska na swoim Facebooku. - Dla nich to nie była płytka i tania adrenalina, a całe życie. Roger Rodas był zawodowym kierowcą rajdowym, samochody i prędkość to coś, co kochali...

Jednak najbardziej pamiętny okazał się być wpis Edyty Górniak, która nie dawała wiary w ekspertyzy przedstawiane przez biegłych. Na swoim Facebooku przedstawiła szereg wątpliwości dotyczących nieszczęśliwego wypadku (Czy teorie Górniak o wypadku Walkera mają w ogóle sens? Jej pytania zadaliśmy ekspertowi). Najnowsze wyniki badań specjalistów wykluczają jednak udział osób trzecich w zdarzeniu. Przyczyną zjechania samochodu z drogi były plastikowe znaczniki drogowe umieszczone na ulicy. Porsche, jadące z prędkością ponad 140 km/h, uderzając w znaczniki, straciło przyczepność.

Jest to podobne do jazdy na lodzie - kontrola auta była dodatkowo pogorszona przez to, że porsche miało specjalne opony wyścigowe, które mają bardzo mały bieżnik - czytamy na portalu Tmz.com.

Paul Walker został pochowany na cmentarzu sław Forest Lawn w Los Angeles. W uroczystościach pogrzebowych, które odbyły się 14 dni po jego tragicznej śmierci, wzięła udział tylko najbliższa rodzina i przyjaciele. (Zdjęcia z uroczystości można obejrzeć tutaj).

W połowie maja Angelina Jolie wyznała na łamach "New York Times", że przeszła podwójną mastektomię. Zabieg miał zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka piersi, na którego zmarły jej matka i ciotka. Lekarze wykryli u Jolie zmutowany gen BRCA1. Wyliczyli także, że w jej przypadku ryzyko zachorowania wynosi aż 87 proc.

Jolie media poinformowała o całej sprawie dopiero po zabiegu chirurgicznym. Do tego czasu jej samej oraz najbliższym udało się utrzymać leczenie w sekrecie. Tajemnicę okupili dużym wysiłkiem i niemałymi nakładami finansowymi (Zobacz: Brad Pitt robił wszystko, żeby utrzymać operację Angeliny w tajemnicy! Jak wymykali się paparazzi?).

Decyzja Jolie wywołała dyskusję na całym świecie (Zobacz: Jak świat zareagował na wyznanie Angeliny Jolie? oraz [WASZE KOMENTARZE]). Choć nie brakowało głosów krytyki (Kręglicka o Jolie: Pochopna decyzja! Jestem przeciwna nawet mammografii), bliscy aktorki podkreślali jej heroizm i wspierali gwiazdę w medialnej zawierusze.

AG

Ostatnim programem, który wprowadził taką obyczajową rewolucję był chyba pierwszy "Big Brother". 12 lat po pierwszej serii okazało się, że formuła ta wcale się nie wyczerpała. Prawdziwą bombą w polskiej rzeczywistości jest reality show stacji MTV "Warsaw Shore. Ekipa z Warszawy". Show jest oparte na formacie zachodnich edycji "Ekipy z New Jersey" czy "Ekipy z Newcastle", których ogromny sukces skłonił MTV do wyprodukowania polskiej wersji.

Wybrano 8 osób, które stworzyły tytułową ekipę, czyli grupę, która wyróżniać się miała specyficzną dbałością o wygląd, bezpardonowym sposobem bycia oraz zabawy. Wulgarny sposób wypowiadania się, obcesowe zachowanie, ściągnęło na uczestników falę krytyki. "K*rwidołek", "prymitywy" - to najłagodniejsze z epitetów, jakimi internauci opatrywali program. Jednak z drugiej strony, każdy kolejny odcinek przewyższa oglądalnością poprzedni. Ba, stacja nie miała jeszcze nigdy takiego hitu.

mat. promocyjne

Jeżeli jakaś gwiazda może powiedzieć, że rok 2013 był w jej życiu przełomowy, to z pewnością jest to Joanna Moro. Tytułowa rola w serialu TVP "Anna German" przyniosła jej ogromną popularność. Produkcja o wielkiej diwie wskoczyła na drugie miejsce pod względem oglądalności - uplasowała się zaraz za kultowym "M jak miłość". Każdy odcinek miał średnio ponad 6 milionów widzów! (Zobacz: TVP nie chciała serialu o Annie German! A zarobiła na nim aż...).

Kadr z serialu "Anna German"

Sympatia widzów przerosła wszelkie oczekiwania. Każdy chciał wiedzieć, kim jest Anna German i Joanna Moro. Niestety, wielu osobom obie te postacie zlały się w jedno. Piszemy niestety, bo tym boleśniejszy był dla tych osób szok, jaki przeżyli, gdy na Festiwalu w Opolu Joanna Moro zmasakrowała "Człowieczy los" Anny German. Okazało się, że "Biały anioł" nie żyje, a Moro niestety nie jest jego kolejnym wcieleniem (Zobacz: "Katastrofa", "upadek ideału", "wielka wpadka". Występ Joanny Moro w Opolu zmiażdżony przez krytykę).

KAPiF

Fałsze w Opolu przekłuły medialną bańkę. Wystarczyły, by Moro spadła z piedestału i stała się obiektem drwin. Na domiar złego, w końcowej fazie realizacji była już płyta aktorki z piosenkami Anny German, która (o dziwo) zalegała na sklepowych półkach. Moro odcięła się od całej sytuacji, konsekwentnie nabrała wody w usta i skierowała się na Wschód. W Rosji, gdzie serial o Annie German także okazał się kasowym hitem, Moro dostaje kolejne intratne propozycje zawodowe.

Joy

Najwyższe miejsce na podium należy naszym zdaniem do księcia George'a. Cały świat zasiadł na medialnej widowni i obserwował z wypiekami spektakl, który wystawiała Rodzina Królewska. Pałac Buckingham, niczym reżyser opery mydlanej, zręcznie dawkował emocje. W każdym odcinku było coś nowego: sukienka księżnej Kate, Kate w szpitalu. Żadnych przypadków, wszystko zgodnie ze standardami wypracowanymi przez lata i sztab fachowców.

AP/Lefteris Pitarakis

Ludzie na całym świecie ulegli magii tej bajki. Wszystko, co księżna lub jej synek mieli na sobie (choć w jego przypadku wypada raczej napisać "byli zawinięci") sprzedawało się na pniu. Narodziny, chrzciny, teraz czekamy tylko na kolejne zdjęcia malca. Obawiamy się, że te nie będą się pojawiały z taką częstotliwością jak fotografie North West (córki Kim Kardashian i Kanye Westa). Ile to można zawdzięczać drobnemu słówku "książę" przed nazwiskiem.

AP/John Stillwell