Stworzyli najbardziej kontrowersyjny związek w polskim show-biznesie. Czy jednak łączyła ich kontrowersyjna miłość? Podobno ona nie zna granic. 60 lat różnicy wieku, całe dekady doświadczeń życiowych, ostra jak brzytwa krytyka społeczna, to nie powinno jednak stanowić problemu dla prawdziwego uczucia. Co było między Łapickimi?
Kapif
Kapif
Żeby zrozumieć, co właściwie ich łączyło, trzeba uwzględnić każde z nich osobno, a nie patrzeć na Łapickich jak na jedno, dziwnie zmutowane ciało.
Andrzej Łapicki w młodości był amantem i łamaczem kobiecych serc. Do końca życia pozostał prawdziwą gwiazdą i legendą kina. Urodził się w 1924 roku, a gdy miał 3 lata powstał pierwszy na świecie udźwiękowiony film. Łapicki dorastał więc wraz kinem, którego w Polsce był fundamentem. Podobnie było z teatrem. Jako 21-letni chłopak stawiał już pierwsze kroki na scenie. Jego aktorska kariera to sława, zaszczyty, nagrody. Przyjaźnił się z Konwickim, Łomnickim, Holoubkiem. Obracał się w kręgu największych polskich i światowych artystów i sam był jednym z nich.
Kapif
Kamila Łapicka urodziła się w 1984 roku. Nie przeżyła żadnej wojny, nie walczyła w powstaniu, nie znała gwiazd Hollywood. Kochała za to teatr i film. Chciała zostać aktorką. Nie dostała się, więc studiowała teatrologię - by móc choć w teorii otrzeć się o ukochaną sztukę. Pracowała w magazynie "Teatr", tam też poznała przyszłego męża. On pisał specjalne felietony i, podobnie jak ona, pojawiał się w redakcji bardzo wcześnie rano. Dostała nawet polecenie służbowe, aby wprowadzić Łapickiego w życie gazety.
Dwoje osobnych ludzi, odrębne jednostki. Kamila nigdy nie była psychofanką Łapickiego, nie narkotyzowała się jego filmami. W pewnym momencie jednak ich drogi skrzyżowały się...
Kapif
Poranki w redakcji zaowocowały wspólnymi rozmowami. Zbliżyli się do siebie, jednak Kamila ciągle nie mogła poczuć się swobodnie.
Kapif
Młody umysł w starym ciele cały czas błyszczał i to równie jasno jak ten, który wielki aktor odkrywał u młodziutkiej rozmówczyni.
Na początku ich znajomości Kamila jednak myślała o sztuce, o aktorstwie, a nie o tym, że ten wiekowy uwodziciel jest nią zainteresowany.
Choć wygląd Łapickiego zmienił się od czasów jego młodości, to jego inteligencja pozostała taka sama - żywa i sarkastyczna - taka sama jak u Kamili. Mimo pięknych umysłów o ślubie zadecydował impuls i energia.
Kamila też wiedziała, kogo bierze za męża - amanta. Nie trzeba o tym nikogo przekonywać. O tym, że uwodził setki kobiet też. Podrywał, czarował, kusił. Miał to chyba we krwi. Może tak właśnie przejawia się męskość, że delikatny flirt przebłyskuje między słowami każdej wypowiedzi? A może "męskość" widać dopiero w towarzystwie kobiety?
Łapicki był łasy na kobiece piękno. Szczególnie na nogi. W jego pamięci nawet Janda jest przede wszystkim kobietą, piękną kobietą, a dopiero potem artystką.
Kamila musiała tę męskość zaakceptować: fascynację kobietami i aktorski egoizm.
Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że tę jego męskość nawet pokochała. Jak wytłumaczyć bowiem fakt, że z książki nie wyłania się obraz zadufanego bufona, lecz pewnego siebie przebojowego mężczyzny? Chociaż "Łapa w łapę" ma być zapisem małżeńskich rozmów, to przecież nie jest to relacja bezstronna. Stanowi odbicie Łapickiego w oczach jego żony.
Na kartach książki Kamili nie znać starości jej męża. Na pierwszym planie widać natomiast wyjątkowo uszczypliwe poczucie humoru, które ujmuje i rozbraja. Ty bardziej, że miał do siebie do siebie dystans.
Łapicka sama wspominała, że jej mąż potrafi ją rozbawić. Ten nierzadko żartował także z niej.
Kapif
Choć dzieliła więcej niż pokoleniowa różnica wieku, to teza o tym, że mieli podobne charaktery, nie wydaje się przesadzona. Kamila sama też wiedziała, czym jest ironia i sarkazm. W dodatku podobnie jak jej mąż ma do siebie dystans. Chętnie wchodziła w nim w słowne gierki i flirty.
Kapif
Ich dialogi nadawałaby się idealnie do komediowego serialu.
Co mogło połączyć dwie osoby z innych epok? Nie byli w jednym wieku, lecz wydaje się, że myśleli podobnie. Być może w obliczu porozumienia umysłów, różnica wieku przestaje mieć aż tak duże znaczenie.
On stary, ona młoda. Czy jednak były między nimi jeszcze jakieś różnice poza tymi, które mogły płynąć ze sporych różnic w metrykach? Wydaje się, że Kamilę w jakiś sposób fascynował sposób rozumienia świata przez Łapickiego. Jego przedwojenne maniery w połączeniu z ciętym humorem w dzisiejszym świecie czyniły go wyjątkowym mężczyzną.
Kapif
Kamila z pewnością nie żałowała tych ostróg Łapickiemu. Jak mówił sam aktor jest ona "ostra jak brzytwa" i "rządzi, ciągle rządzi". Ale wydaje się, że i on i ona doskonale odnaleźli się w roli konia i dżokeja. Młoda żona organizowała życie roztrzepanego męża artysty. Jak sama żartuje w rozmowie z Łapickim:
Kapif
Oczywiście można byłoby nazwać też Łapicką apodyktyczną herod-babą, która zmanipulowała starego człowieka. Jednak autoryzowana przez Łapickiego jego biografia "Łapa w łapę" zaprasza nas do ich życia prywatnego.To raczej on potrafił okręcić sobie Kamilę wokół palca. Jednak chyba najważniejsze jest to, że obu stronom taki układ odpowiada.
Wzięła za męża inteligentnego, błyskotliwego mężczyznę z innej epoki, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Razem z jego przedwojennymi poglądami, tak nieaktualnymi w XXI wieku.
Książka "Łapa w łapę" miała być biografią Łapickiego. Za sprawą jej nietypowej formy, czyli zapisów mini-wywiadów, jakie Kamila przeprowadzała z mężem, publikacja stała się także świadectwem ich wzajemnych relacji. Z każdej strony uderza ogromny szacunek jakim autorka darzyła Łapickiego. Bez wątpienia wiele historii opowiedział jej kolejny raz na potrzebę czytelników, ale wielu rzeczy dowiedziała się po raz pierwszy.
Podobnie jak my, nie spodziewała się, że jej mąż mógł spróbować "zakazanego owocu".
Kapif
Łapiccy stworzyli wspólny front. Musieli być mocni, ponieważ agresywne zainteresowanie mediów, krytyczne komentarze wystawiły ich na bolesne ataki. Jednak podczas gdy prasa i internet otwarcie ich krytykowali, najbliżsi przyjaciele w pełni zaakceptowali żonę Łapickiego. Tadeusz Konwicki powiedział nawet kiedyś zalotnie do Kamili:
Bez wsparcia najbliższych z pewnością nie przetrwaliby medialnej wojny z ich małżeństwem. Jednak i tak chyba największą siłę dawało im to, co ich łączyło. Niezależnie jak to nazwiemy: miłość, porozumienie dusz, a może przyjaźń, było to coś wyjątkowego. Inaczej chyba nie potrafiliby z takim spokojem obserwować tego, co działo się dookoła ich życia.
Kapif
Jak się skończyło to love story wszyscy wiemy. Hollywoodzkiego happy endu nie było. A może był? A tylko nam nie było dane go zobaczyć?
Kapif