Ostatnio byliśmy świadkami prawdziwego spektaklu medialnego. Pobicie Jakuba Majocha, byłego menedżera Dody, zagościło na łamach wszystkich gazet i w czołówkach portali internetowych. W Sieci pojawił się filmik, nagrany przez samego Majocha, przedstawiający Rabczewską rzucającą się na niego z pięściami. Jakby tego było mało, do wszystkich mediów trafił skan oświadczenia lekarskiego, do którego poszkodowany zgłosił się na obdukcję. Z dokumentu wynika, że Majoch powinien znajdować się pod obserwacją neurologiczną ze względu na ryzyko wystąpienia krwiaka mózgu.
Zastanawia nas, w jaki sposób Doda zdołała zadać Majochowi aż takie obrażenia. Oglądaliśmy filmik z pobicia wiele razy, staraliśmy się nawet sposobem sędziów bokserskich policzyć ciosy, które trafiły do celu. Za wiele ich nie było. Do nokautu nie doszło na pewno. Sam Jakub Majoch też już chyba czuje się dużo lepiej. Jego forma pozwoliła mu nawet na pojawienie się w programie telewizyjnym poświęconym Dodzie.
Całe zamieszanie wokół sprawy postanowili wykorzystać producenci programu "Raz lepiej, raz gorzej" w telewizji TTV. Prowadzący zaprosili do studia byłych menedżerów Rabczewskiej: Majocha, Maję Sablewską i Jarosława Burdka. Niewątpliwie stacja liczyła na gorącą dyskusję i "soczyste" cytaty gości, którzy mają (lub mieli) z Dodą na pieńku. Aby jeszcze bardziej podgrzać atmosferę, do studia zaproszono też Monikę Jarosińską, aktorkę, która kiedyś podobno została pobita przez Rabczewską na imprezie w jednym z warszawskich klubów.
Sama Rabczewska nie pojawiła się w studiu. Podobno wielokrotnie odrzucała zaproszenie, twierdząc, że nie będzie dyskutowała na "takim poziomie".
Prowadząca program Monika Richardson wyraźnie chciała wyciągnąć z Sablewskiej jakieś "newsy".
Maja Sablewska wycofała się bardzo zręcznie.
Pod koniec Jakub Majoch wymyślił "świetną" ripostę na słowa Sablewskiej, która zarzuciła mu niewiarygodność. Zapytał, dlaczego w programie wyraża się o Dodzie zupełnie inaczej, niż w rozmowach prywatnych. Sablewska odpowiedziała:
Jedno jest pewne - Doda nie jest bez winy. Na nagraniu z kamery monitoringu widać wyraźnie, jak atakuje Jakuba Majocha. O Sablewskiej też bez ogródek wypowiadała bardzo kąśliwe uwagi i można uwierzyć w to, że niejednokrotnie podczas trwającej pięć lat współpracy doszło między nimi do ostrych kłótni. Takie sprawy dorośli ludzie powinni jednak załatwiać między sobą, a jeśli to zawodzi, należy zwrócić się do policji i prawników. To, co w mediach prezentuje Majoch, jest raczej żenujące. Skoro sprawą zajmuje się policja, to po co wypłakiwać się w telewizji? A zapowiedzi wystosowania pozwu zbiorowego, którymi szafuje Monika Jarosińska, traktujemy raczej w kategorii pogróżek bez pokrycia.
Zresztą Sablewska też między słowami dowaliła nieco Rabczewskiej, mimo że bardzo starała się zachować profesjonalizm. Mimochodem przyznała, że Doda rzeczywiście bywała agresywna. Próbowała to jednak wytłumaczyć "artyzmem" piosenkarki.
Nie wiemy, kogo miał przekonać taki argument. Z całym szacunkiem dla Rabczewskiej - stawianie jej w jednym rzędzie z Bowiem to jakiś absurd. No chyba, że ktoś nie ma pojęcia, kim jest Anglik. Kuba Wojewódzki, znany z niechęci do Sablewskiej, na pewno miałby w zanadrzu jakąś odpowiednią ripostę na tak grube nadużycie. Nam nawet nie chce się tego komentować. Poza tym czy jakikolwiek artyzm tłumaczy rzucanie się na ludzi z pięściami?
Nam przychodzi do głowy jeszcze jedno - jacy artyści, tacy menedżerowie.
Swoją drogą zastanawia nas, jak doszło do tak wielkiej zmiany opinii o Rabczewskiej wśród jej menedżerów. Czy wydarzyło się coś wielkiego? Czy po prostu pewnego dnia obudzili się z myślą: "Dłużej tak nie mogę"? Czy próbowali jakoś odmienić swój straszny los? Czy może Dodzie po prostu coś odbiło?
Trudno to orzec. W każdym razie na koniec małe foto-przypomnienie, bo być może sami zainteresowani już nie pamiętają, jak wyglądała ich współpraca z byłą chlebodawczynią.