Blogerka postanowiła pomóc swoim rodzicom w przygotowaniach do świąt i przed wigilią przyjechała do nich wraz z mężem i córką.
Kasia Tusk przyjechała z rodziną luksusowym Volvo za 300 tysięcy złotych, ale swojego auta jeszcze nie przygotowała na święta. Uwagę zwraca bowiem ręczny napis "Umyj mnie" na brudnym samochodzie.
Blogerka nie wzięła sobie do serca prośby i na razie podróżuje brudnym autem z wymownym napisem. Miała w końcu ważniejsze rzeczy na głowie - przygotowania do świąt i zakupy, co widać po wypełnionym bagażniku.
Na szczęście blogera może liczyć na pomoc swojego męża, który nosił pakunki do domu teściów. Ona zajęła się córeczką, od której ciężko oderwać wzrok. Mała rośnie jak na drożdżach, lada moment sama zacznie chodzić.
Nie da się ukryć, że Kasia Tusk nie była zadowolona z obecności paparazzi, którzy robili jej zdjęcia. Być może jednak wizyta w domu rodziców i świąteczne przygotowania poprawią jej nastrój?
Oczywiście nie sposób też nie zwrócić uwagi na stylizację blogerki. Na wizytę u rodziców Kasia wybrała casualową elegancję. Miała na sobie modną marynarkę w delikatną kratę, czarny golf, ciemne dżinsy oraz kozaki za kolana. Idealny strój na co dzień i rodzinne spotkania.
Warto też przyjrzeć się rzeczom, które niósł mąż Kasi. Widać wyraźnie, że obok tajemniczych pakunków trzymał też akcesoria do jazdy na nartach. Być może para wybiera się w góry po świętach?
Można podejrzewać, że Kasia Tusk niedługo zdradzi szczegóły na swoim blogu lub Instagramie.