Magda Gessler w "Kuchennych rewolucjach" zawitała do Tych, gdzie w malowniczej dzielnicy nad jeziorem funkcjonowała "Chata Paprocańska". "Funkcjonowała" to dobre określenie, bo klientów było w niej jak na lekarstwo - czterech, pięciu dziennie. Właścicielka, 48-letnia Dorota, nie chciała jednak porzucić działalności. Zarzekała się, że gotowanie to jej prawdziwa pasja.
Problemem okazało się nierówne rozłożenie obowiązków małżeńskich. Mimo niewielu klientów, żona angażowała się całą sobą i pracowała w restauracji od 9 do 24 niemal każdego dnia. Mąż zaś znalazł sobie inne zajęcie - kupił 7 koni i to właśnie opiece nad nimi poświęcał czas. Niemal cała robota została więc na głowie żony.
X-news
Magda Gessler miała zastrzeżenia do lokalu już na samym wejściu.
We wnętrzu nie było lepiej.
X-news
Gessler nie spodobały się też dania. W restauracji na Śląsku nie było typowo śląskiej golonki. Same potrawy okazały się jednak nadzwyczaj smaczne. Kotlety mielone z bułką na patyku ala szaszłyk turecki i rolada śląska były całkiem udane. Gessler zastanawiała się, co w takim razie działa nie tak. Wkrótce okazało się, że kością niezgody są skrajne różne gusta małżeństwa - właścicieli. Dorocie marzy się zdrowa lekka kuchnia, jej mąż jest zaś wielbicielem tłustej golonki. Gessler znalazła na to jedno rozwiązanie.
X-news
Ale to nie koniec małżeńskich problemów. Pomoc męża w prowadzeniu restauracji ograniczała się do zrobienia porannych zakupów i pokręceniu się po lokalu. Potem 57 letni Jerzy wybywał, żeby zająć się swoim prawdziwym hobby czyli końmi. Gessler zapytała właścicielki, co robi w lokalu jej mąż.
Gessler była oburzona takim podejściem właścicielki, że aż na nią nakrzyczała.
X-news
Gospodyni programu zwiedziła jeszcze kuchnię i tu była mile zaskoczona: kuchnia lśniła czystością, jak w prawdziwym śląskim domu. Jaki miała pomysł na ten lokal?
Gessler postanowiła uderzyć w ciężkie nuty: lokal ma się specjalizować w prawdziwej tłustej bawarskiej kuchni z golonką na czele. Jednak główne założenie było naprawdę zaskakujące: gość w lokalu ma być swoistym niewolnikiem, wejdzie do restauracji, gdzie będą mu serwowane dania wedle widzi mi się właścicielki. Dań będzie aż 10, każde nawiązujące do kuchni bawarskiej. Wygląda na to, że w tej restauracji będzie można najeść się do syta, jak w domu. Ogrom przemian przeraził jednak właścicielkę. Miała problem, by ogarnąć to logistycznie. Gessler musiała nią wstrząsnąć. Skorzystała wiec ze sprawdzonego sposobu: zaczęła krzyczeć.
Właścicielka aż podskoczyła z przerażenia. I wygląda na to, że właśnie wylania na siebie kubła zimnej wody potrzebowała.
X-news
Po wstępnym szoku można wiec było ruszyć do pracy. Na kolacji jako pierwsze danie na stół wjedzie sałatka bawarska czyli wurst salat, potem będzie kartoflanka, a głównym daniem będzie golonka po bawarsku. Czy właścicielka wielbiąca lekką kuchnię da się przekonać do yej tłustej potrawy? Następnego dnia przyszedł czas na sprawdzian. Musiała zaserwować Gessler przyrządzoną przez siebie golonkę. Gessler była jednak w bojowym nastroju.
Gessler miała jednak swój misterny plan.
X-news
Właścicielka potrzebowała wstrząsu, by wreszcie w siebie uwierzyć. Praca do kolacji ruszyła więc pełną parą. Zmienił się także wystrój lokalu. Zamiast kilku stylów, zaczęły w nim dominować barwy Bawarii z niebieską białą kratką zdjętą z bawarskiej flagi na czele. Tymczasem właścicielka połknęła bakcyla i sama zakochała się w bawarskiej kuchni - zaczęła szperać w sieci i wyszukiwać bawarskie specjały, które przypadły jej do gustu. Gościom na kolacji podano sałatkę bawarską z kiełbasą i z serem, kartoflankę z przysmażonymi wcześniej ziemniakami i zapiekankę ziemniaczaną z musem z dyni i sosem beszamelowy, a także kopytka z beszamelem z gorgonzolą, na koniec zaś sławetną golonkę. Żaden z gości nie wiedział, jakie będzie następne danie.
Gessler była pod wrażeniem talentu i pasji właścicielki. Pytanie tylko, czy podoła organizacji?
X-news
Kiedy Gessler ponownie odwiedziła lokal, miała nadzieję, że właścicielka udźwignie ciężar przemiany i podoła nowemu odważnemu pomysłowi. Pierwszym zaskoczeniem była cena - za całą biesiadę trzeba zapłacić tylko 35 zł. Na pierwszy ogień poszła zupa grzybowa, a kelnerka zapewniła Gessler, ze nakładają gościowi, ile tylko zapragnie. Następne danie, apetyczne paszteciki z mięsem wieprzowo-wołowym i z sosem żurawinowym, to autorski pomysł Doroty
Kolejne potrawy utwierdziły ją, że tym razem trafiła na zdolną uczennicę. Kopytka wołowe ze szpinakiem były "absolutnie delikatne". Gessler nie szczędziła pochwał.
X-news
Dorocie, która uwielbiała lekką kuchnię, udało się połączyć pozornie dwie skrajności - lekkość ze smakiem.
Zaspokoić podniebienie Gessler nie jest łatwo. Tym razem to się udało. Lokal "Dom bawarski" jest tym bardziej ciekawy, że 8 dań można w nim zjeść za naprawdę korzystną cenę. Macie ochotę wybrać się do Tych?