9 kwietnia 2024 roku minęło 20 lat od śmierci Darii Trafankowskiej. Aktorka poza pracą w teatrze, występowała na szklanym ekranie. Grała m.in. w serialu "Dom", "Polskie drogi", "Sława i chwała", "Na dobre i na złe" czy filmie "Tato". Gdy dowiedziała się, że ma raka trzustki z przerzutami na wątrobę, po konsultacjach z różnymi lekarzami i lekturą fachowej literatury, zdawała sobie sprawę, że jej rokowania nie są optymistyczne. Nie traciła jednak nadziei, bo jak mówiła w jednym z ostatnich wywiadów dla dwutygodnika "Viva!", "w większości przypadków choroba kończy się zgonem na przestrzeni od trzech do sześciu miesięcy". - Tak sobie myślę, że skoro jest napisane "w większości", a ja po pięciu miesiącach od diagnozy wciąż pracuję i radzę sobie, to może jestem w tej mniejszości? Bardzo bym tego chciała - stwierdziła.
Gdy zachorowała, rzuciła papierosy i przeszła na dietę. Przestała marnować czas na rzeczy, które ją mało interesowały. Ważne było dla niej, by cały czas pracować. Z tego powodu scenarzyści "Na dobre i na złe" nie ograniczyli roli siostry oddziałowej, póki chciała i mogła grać. - Najbardziej poruszające ostatnie moje wspomnienie Darii, to kiedy już poważnie chora, przyjeżdżała na plan, a my już widzieliśmy, że ona słabnie i gaśnie, ale jeszcze stara się grać, coraz słabsza, krucha, po prostu wymęczona chorobą - wspominała w rozmowie z Plejadą Edyta Jungowska.
Jak się głębiej zastanowię, dochodzę do wniosku, że nie odbywałam głupich spotkań. Jeśli coś już robię, jest to dla mnie ważne. Nie mogę powiedzieć: »Boże, ile czasu zmarnowałam, a nie wiadomo, ile mi go zostało«. To byłaby nieprawda, bo niczego nie żałuję. W moim postrzeganiu świata i ludzi nie dokonała się żadna rewolucja
- opowiadała Daria Trafankowska w "Vivie!" pod koniec swojego życia. Poza serialem TVP2 pracowała też wtedy w radiu i nagrywała program medyczny "Nasze rytmy zdrowia", gdzie spotykała się z lekarzami i chorymi.
Miała czas, by pozamykać ważne dla niej sprawy. Przed śmiercią miała już za sobą czas paniki i strachu. - Coraz więcej we mnie spokoju. Choroba nowotworowa ma w sobie coś bardzo uczciwego, przy całym jej okrucieństwie. Daje czas na uporządkowanie swojego życia, jakiego nie da wylew czy zawał serca - powiedziała. Aktorka spoczęła na cmentarzu Powązkowskim. Miała 50 lat. - Jestem w szoku, że minęło już 20 lat. To jest dla mnie niepojęte, że ten czas płynie tak szybko. Jak wspominam Darię? Wspomnienie o niej jest ciągle bardzo żywe. Była przede wszystkim wspaniałą koleżanką, bo aktorzy mogą być wybitni w tym, co robią, ale z tym koleżeństwem to bywa różnie. Często grałyśmy razem w "Na dobre...", gdy się rozchorowała, do końca pracowała, przyjeżdżała na plan i trzymała się dzielnie. Chyba ta jej postawa sprawiała, że nie zdawałam sobie sprawy z powagi tej sytuacji. A może nie chciałam dopuścić do siebie, że może być tak źle - przyznała Edyta Jungowska w nowej rozmowie z Plejadą. Ostatni raz Daria Trafankowska zagrała w "Na dobre i na złe" 1 marca 2003, potem wyjechała do kliniki w Salzburgu.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!