Anna Korcz ma 13-letniego syna, więc zmiany proponowane przez ministerstwo edukacji żywo ją interesują. Gdy aktorka na początku tygodnia pojawiła się w warszawskim teatrze Capitol na premierze sztuki "Łóżko pełne cudzoziemców", wypowiedziała się, co o nich sądzi. Są sprawy, z którymi się zgadza, choć według niej nie wszystko powinno zostać wywracane do góry nogami. O ile wiele lektur w jej opinii jest za trudnych dla uczniów szkoły podstawowej, uważa, że nie powinno rezygnować się z obowiązkowych prac domowych. Dlaczego?
Anna Korcz uważa, że całkowita rezygnacja z prac domowych sprawi, że mało które dziecko będzie kwapiło się do ich wykonywania. Dla niej kluczowy jest złoty środek, choć wie, że znalezienie równowagi jest trudne i nie zawsze się udaje. W jej opinii teraz rzeczywiście dzieci często mają za dużo zadawane do domu, co też jest problematyczne. Przypomnijmy, że rozporządzenie dotyczące braku prac domowych w szkołach podstawowych - jak zapowiedziała ministerka edukacji narodowej Barbara Nowacka - będzie obowiązywało od początku kwietnia. Jeśli uczniowie dobrowolnie wykonają prace zadane do domu, nie będą dostawać za nie ocen.
- Myślę, że zupełny brak prac domowych nie jest dobrym pomysłem, ale to, co słyszałam z różnych rodzin, gdzie rodzice do północy odrabiali lekcje za dzieci, to też jest coś zupełnie nienormalnego. To, co mówi pani ministra, że dzieci będą same z siebie wykonywały pracę domową i będą się uczyły te, które będą chciały - to z własnej edukacji, z własnego doświadczenia pamiętam, że takich uczniów było bardzo niewielu. W związku z tym jednak jakaś minidyscyplina chyba by się jednak przydała. Bez szaleństw, ale jednak jakieś tam drobne prace chyba byłyby wskazane. Niewielka ich liczba - powiedziała Plejadzie.
Anna Korcz cieszy się za to całkowicie ze zmiany kanonu lektur. - Jestem trzy miesiące po "Quo Vadis" z moim 13-letnim synem i uważam, że to jest lektura dla absolutnie dojrzałych ludzi. Nie powinno według mnie być takich lektur w szkole - stwierdziła w tej samej rozmowie. Według niej książki Henryka Sienkiewicza i Adama Mickiewicza - pisarzy, których zawsze bardzo ceniła - są za trudne na etapie edukacji szkoły podstawowej. A nauka nie powinna być męką. - Z całym szacunkiem dla naszych Sienkiewicza i Mickiewicza, naprawdę, których kocham ponad życie, ale to są wszystko bardzo poważne lektury. (...) Młody człowiek, zwłaszcza ten współczesny, który jest zaatakowany całą baterią internetu, YouTube'a itp. nie przyłoży się do takiej lektury. Zgadzam się jak najbardziej, że lektury powinny być dostosowane do wieku - dodała. Przypomnijmy, że niedługo - bo już w roku szkolnym 2024/2025 - z kanonu lektur zniknie w podstawówce m.in. "Quo Vadis", "Pan Tadeusz", "Żona modna", "Reduta Ordona", "Syzyfowe prace" i "Katarynka".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!