Robert Lewandowski i jego żona Anna Lewandowska z całą pewnością należą do najpopularniejszych par w Polsce. Małżonkowie chętnie dzielą się z internautami swoim życiem prywatnym i regularnie publikują w mediach społecznościowych coraz to nowsze treści. Szczególnie aktywna w sieci jest żona znanego piłkarza. Anna systematycznie dodaje nowe posty i przekazuje w ten sposób, co u niej słychać. Fani miłośniczki sportu już jakiś czas temu dowiedzieli się, że taniec to coś, co szczególnie jej w duszy gra. "Kocham latynoską muzykę, zaczęłam chodzić na bachatę. To jest fajne, że po '30' odkryłam nową pasję. Mój mąż robi tylko wielkie oczy i mówi: 'Przestań z tym kickboxingiem. Idź tańczyć, bo to kochasz'. I chodzę codziennie" - powiedziała w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Onet Anna Lewandowska. "Być może nie wychodzi mi to tak, jak niektórzy by oczekiwali, czyli po roku powinnam tańczyć niczym zawodowy tancerz (jest to po prostu niemożliwe), to kocham to i będę się tym dzielić" - dodała jakiś czas temu na swoim instagramowym koncie. Co na to wszystko Lewy?
Z zamieszczanych w sieci przez Annę Lewandowską materiałów dowiedzieć się można, że bachata to niezwykle zmysłowy taniec. Partnerzy są w nim wyjątkowo blisko i nie szczędzą sobie czułych gestów. Jednoznacznie nasuwa się więc temat zazdrości. Właśnie o nią Robert Lewandowski został zapytany przez Łukasza Wiśniowskiego. Zaskakujące, co powiedział. "Muszę zadać najważniejsze pytanie, które dziś chciałby zadać Robertowi Lewandowskiemu każdy facet w Polsce. Czy ty potrafisz tańczyć bachatę?" - zaczął Wiśniowski. "Nie chcę powiedzieć, że jestem dobry, ale zawsze miałem dryg do tańca. Próbowałem tańczyć bachatę. Jest to fajne, ale nie tańczę na tyle... Parę razy próbowałem, fajnie jest z żoną potańczyć" - bez zastanowienia odpowiedział Lewy. "Jak zobaczyłem, jak Ania zaczęła tańczyć..." - kontynuował wątek. "No to byłeś zazdrosny, wiadomo. Ja bym był" - wtrącił Wiśniowski.
Okazuje się, że Robert Lewandowski ma do swojej żony pełne zaufanie i daleko mu do chorobliwej zazdrości. Piłkarz rezolutnie skwitował stwierdzenie Wiśniowskiego. "Nie (jestem zazdrosny - przyp. red.)... Jak ktoś pierwszy raz zobaczy, to tak, to takie: 'O co chodzi?'. Ale ja byłem przy tym od początku i zrozumiałem, o co w tym chodzi. Ja też tańczyłem z innymi osobami. Myślałem sobie tak przyszłościowo, jak Ania będzie potrafiła tańczyć, to chociaż powinienem trochę podstawy (znać - przyp. red.)" - stwierdził Robert Lewandowski.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!