Dorota Wellman w przeszłości mierzyła się z problemem niepłodności. Uznana dziennikarka długo starała się o powiększenie rodziny. W 1993 roku wraz z mężem Krzysztofem Wellmanem doczekała się syna, któremu dali na imię Jakub. Dziś ten jest już 30-letnim mężczyzną, jednak dziennikarka obawia się o jego przyszłość, a dokładnie o fakt, czy ten będzie chciał założyć własną rodzinę. Przy okazji ostro wypowiedziała się na temat partii rządzącej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dzieci tych gwiazd nie poszły w ślady rodziców. Córka Żaków jest lekarzem, a czym zajmuje się pociecha Foremniak? Zaskoczenie!
Dorota Wellman w rozmowie z "Faktem" ze smutkiem przyznała, że tak naprawdę niewiele osób angażuje się, by prowadzić realne zmiany w kraju.
W sprawach politycznych dzieją się rzeczy, które wołają o pomstę do nieba. A my nie reagujemy, tak jakby to nas nie dotyczyło. Nasza marna obecność na wyborach jest świadectwem tego, że mamy swój kraj w nosie. (...) Cały czas myślę o tym, co zastaną moje wnuki, jak będzie funkcjonował mój syn, w kraju, w którym politycy robią, co chcą i stają się bezkarni - zaczęła.
Wellman podzieliła się przemyśleniami na temat życia kobiet w Polsce. Zaznaczyła, że w kraju, w którym w dalszym ciągu popierana jest stygmatyzacja metody in vitro, kobiety mają prawo nie chcieć zakładać rodzin. Zapytana o to, czy obawia się o przyszłość syna, jeśli będzie chciał mieć rodzinę, odpowiedziała:
Ależ oczywiście, nie mogę przez to spać spokojnie. Przerażające jest to, że w moim rodzinnym kraju kobiety boją się rodzić dzieci, kraj jest opresyjny wobec kobiet. Przerażające jest to, że coraz więcej kobiet mówi, że boi się mieć dziecko. Mówi się o dzietności, odmawiając ludziom finansowania procedury in vitro, na którą nie stać wiele rodzin - dodała.
Dziennikarka nie ukrywała, że jej syn rozważał wyprowadzkę za granicę. Zmienił jednak zdanie i stara się brać czynny udział w różnych projektach, które mogą wprowadzić realne zmiany w kraju. Podkreśliła, że Jakub chciałby w przyszłości zostać ojcem, ale na ten moment nie widzi perspektyw, by bez obaw założyć rodzinę.
Kiedyś dużo mówił o wyjeździe za granicę, teraz uważa, że powinien tu zostać, aż coś się nie zmieni. Mój syn jest aktywnie zaangażowany w to, żeby zmieniać ten świat. Myśli o założeniu rodziny, choć myśli o tym z niepokojem. Całkowicie go rozumiem. Mój syn, jak większość młodych ludzi nienawidzi polityków. Czekam, aż do głosu dojdzie ruch obywatelski łączący Polaków, który coś zmieni. Może jeszcze przed śmiercią doczekam tego, że będzie to normalny kraj.
Trudno się z Dorotą Wellman nie zgodzić.