Zygmunt Chajzer dołączył ostatnio do grona gwiazd komentujących system emerytalny w Polsce. Prezenter jest w mniejszości celebrytów, która nie tylko nie narzeka na własne świadczenia, lecz także twierdzi, że nie rozumie pretensji kolegów. Chajzer podkreślił w rozmowie z magazynem "Wprost", że sam przez lata płacił składki, więc dzisiaj nie ma powodów do kręcenia nosem.
O temat podpytał prezentera również "Super Express". W kolejnym wywiadzie przyznał, że nie żyje beztrosko, jak się pewnie wielu wydaje, jednak zapracował na to, aby mieć w miarę bezpieczną przyszłość.
W związku z tym, co dzieje się dookoła, myślę, że nikt z nas nie może czuć się do końca bezpiecznie. Oczywiście mam pewne obawy, ale dziś nie narzekam na finanse. Moja emerytura nie jest gigantyczna, ale przecież ciągle pracuję - mówi Chajzer.
Prezenter podkreśla, że mimo całkiem niezłej emerytury nie przestaje być aktywny zawodowo, co daje mu finansowe zabezpieczenie.
Mam stałą pracę w radiu i jak większość znanych kolegów również dodatkowe zlecenia w postaci konferansjerki. Nie opływam w luksusy, jednak dajemy z żoną radę. Mogę żyć w miarę spokojnie - opowiada dziennikarz.
Oprócz tego Chajzer stawia na oszczędności. Wie jednak, że mogą stanowić inflacyjną pułapkę.
Jakieś oszczędności mamy. Przy dużej inflacji różnie z tym może być. Na szczęście emerytury są waloryzowane i to jest plus posiadania emerytury. Może nie sięga ona poziomu inflacji, ale zawsze to coś - zaznacza prezenter.
Znany radiowiec zdradził również, jak wysoką emeryturę sam dostaje od państwa. To podobno nieco więcej niż najniższa średnia krajowa, która od stycznia 2023 wynosi 3490 złotych brutto.