Bartosz Gelner ma na swoim koncie mnóstwo świetnych kreacji aktorskich. Widzowie z pewnością pamiętają jego popisy w "Zatoce Szpiegów", "Płynących Wieżowcach" czy "Sali Samobójców". Z każdym nowym projektem aktor stara się wychodzić poza swoją strefę komfortu i szukać ról, które będą dla niego prawdziwym wyzwaniem. Od jakiegoś czasu Gelner marzy, żeby wcielić się w... księdza. Ma już nawet pomysł, jak mogłaby wyglądać taka postać.
"Bardzo chętnie zagrałbym księdza. Takiego serio. Nie 'U Pana Boga w ogródku', nie 'Kler', nie 'Plebania' i nie 'Ojciec Mateusz'" - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Aktor zdradził, że w postaci księdza jest coś, co go wyjątkowo intryguje. "Wielowymiarowość. Tajemnica. Podoba mi się ta nadwiedza wynikająca ze spowiedzi połączona z brakiem możliwości korzystania z tej wiedzy" - tłumaczył, dodając, że "jego" ksiądz różniłby się od tego, co mogliśmy dotychczas zobaczyć na ekranie. "Muszę przyznać, że coś mnie kręci w postaci księdza, tylko żeby tego nie grać ani świętoj***iwością, ani chamstwem w stylu 'złote, a skromne'. Tylko żeby to był dobry bohater" - tłumaczył.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" aktor zdradził, że jest bardzo wierzący, ale niepraktykujący. "Daleko mi do instytucji Kościoła, uwielbiam za to zwiedzać kościoły" - nadmienił. Ostatnio spore wrażenie zrobiła na nim odbudowana katedra Notre Dame. "Odbudowana Notre Dame wygląda przepięknie, ale to jest nowy obiekt kościelny, i nie wiem, czy jestem tam, czy "w sokowirówce" na Wilanowie. Jeszcze nie rozwikłałem, co mi się w tej katedrze Notre Dame podobało? Czy szukałem dzwonnika?" - żartował. Jego zdaniem nic jednak nie przebije wizyt w krakowskim kościele franciszkanów z witrażem Wyspiańskiego. "Jeśli się tam trafi w momencie, gdy przez witraż przechodzi słońce, to rzeczywiście można w coś uwierzyć. A na pewno uwierzyć w piękno sztuki. Do kościoła nie chodzę się modlić, chodzę podziwiać" - mówił Gelner.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!