Marcelina Zawadzka od kilku lat jest w szczęśliwym związku. W 2021 roku podczas podróży do Meksyku poznała pochodzącego z Niemiec przedsiębiorcę Maxa Gloecknera i zdecydowała się budować z nim relację. W ubiegłym roku przyszedł na świat ich syn Leonidas. Modelka niedawno postanowiła porzucić zatłoczoną Warszawę i przenosiła się wraz z rodziną do Sopotu. Jak się okazuje, to nie koniec zmian w życiu celebrytki.
Partner Marceliny Zawadzkiej w rozmowie z "Super Expressem" wyjawił, dlaczego zdecydowali się na przeprowadzkę do Sopotu. Gloeckner podkreślił, że przez wiele lat mieszkał w Dubaju i miał już dość zgiełku dużego miasta. "Dlatego zaproponowałem Marcelinie zamieszkanie w Sopocie - miejscu, w którym mamy blisko do morza, a nie jest tak intensywnie jak w Warszawie, czy wspomnianym Dubaju. To piękne miejsce, mamy naturę, las, plaże tuż obok" - podkreślił. Głos zabrała także sama celebrytka, która podkreśliła, że od czasu przeprowadzki czuje się znakomicie. "Od kiedy zaczęliśmy żyć w Sopocie, czuję, że odżyłam. Żyjemy dużo wolniej. Kiedy zaczęliśmy się spotykać z Maksem, podróżowaliśmy po Polsce. Odwiedziliśmy mój rodzinny Malbork i Trójmiasto. Zapytał mnie wtedy, dlaczego nie moglibyśmy się tutaj przeprowadzić. Szczerze? Miałam już nieco dosyć Warszawy. Żyłam tam od 14. roku życia bardzo intensywnie. Wracam tam do pracy, ale cenię spokój Trójmiasta" - podkreśliła. Jak się jednak okazuje, w życiu pary szykuje się kolejna duża zmiana. Marcelina Zawadzka właśnie poinformowała, że wyprowadziła się z Polski ze względu na zobowiązania zawodowe partnera. W najnowszym vlogu modelka wyjawiła, że od dwóch lat z partnerem buduje butikowy resort na Koh Phangan, wyspie w Tajlandii.
Wierzę, że do Sopotu jeszcze wrócimy, jednak teraz mamy tyle pięknych planów i życia do zrealizowania. Zamieszkam w miejscu, które jest dla mnie szczególne, plus wyjeżdżamy teraz za granicę. Jak na ,"roczną mamę" to duża zmiana, ale wiem i czuję całą sobą, że to będzie piękna przygoda. Obiecuję zabrać was ze sobą
- napisała w mediach społecznościowych.
Marcelina Zawadzka ostatnio postanowiła nadrobić zaległości w mediach społecznościowych i postanowiła odpowiedzieć na pytania internautów. Padło pytanie o to, czy tata jej dziecka mówi do synka po Polsku, czy w języku angielskim. "Raczej mówi po angielsku. Mama Maxa mówiła częściej po niemiecku, jak była teraz z nami. Za to moja mama, jak byliśmy na święta, mówiła po polsku" - napisała prezenterka. Zawadzka wspomniała także o radach od osób, które mają dwujęzycznych rodziców. "Ważne dla nich było, aby jeden rodzic mówił w 'swoim' języku (takim, który dziecko kojarzy tylko z nim). A jak ja np. mama po polsku, tata po niemiecku, w szkole i słuchając nas też angielski" - dodała.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!