Na prezydenta Andrzeja Dudę spadła krytyka za to, że gdy zaczęła się powódź on nie przybył na zalewane tereny, tylko wyprawił dożynki w Pałacu Prezydenckim. Andrzej Duda tłumaczył, że jego obecność na terenach objętych powodzią mogłaby przeszkadzać ratownikom. Ostatecznie jednak 20 września zdecydował się przybyć na Dolny Śląsk, a swoją wizytę rozpoczął od Lądka-Zdroju. Prezydent na miejscu pojawił się w nieformalnym stroju - czarnej kurtce i ciemnych jeansach. O ocenę postępowania głowy państwa z punktu widzenia marketingu politycznego zapytaliśmy eksperta.
O opinię poprosiliśmy Sebastiana Drobczyńskiego - spin doctora, eksperta ds. marketingu politycznego, wizerunku i komunikacji kryzysowej. Ekspert uznał, że podczas wizyty w Lądu-Zdroju Andrzej Duda ubrał się stosownie do sytuacji. - Strój jest jak najbardziej poprawny w środowisku, w którym obecnie prezydent przebywa. Każdy z polityków, który udaje się w miejsce, które dotknęła powódź, musi być ubrany w taki właśnie sposób. Nie wyobrażam sobie, żeby politycy w tym wypadku zakładali koszule z krawatami i marynarki. Tak jak w przypadku premiera, ten strój jest dopasowany do okoliczności. Jest ciemnym strojem, a to istotne, ponieważ nie wyróżnia się spośród innych osób. To jest również istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa prezydenta. A z perspektywy bycia na miejscu ma maksymalnie zbliżyć się do ludzi - powiedział Sebastian Drobczyński w rozmowie z Plotkiem.
Czy jednak prezydent wybrał się na tereny powodziowe zbyt późno? Można tu mówić o błędzie z perspektywy marketingu politycznego? Ekspert nie ma wątpliwości. - 15-ego września już przecież wszystko się działo. W mojej ocenie takie imprezy jak Dożynki Prezydenckie nie powinny mieć miejsca. Prezydent powinien zjawić się na terenach powodziowych automatycznie. Co najmniej w tym samym czasie, co rząd, żeby nie mówić minutę wcześniej. Uważam, że to jest błąd służb, które bardzo późno skierowały prezydenta na ten odcinek - podkreślił Sebastian Drobczyński. Prezydent tłumaczył, że nie chciał swoją obecnością przeszkadzać ratownikom, ale te słowa nie przekonują specjalisty. - Prezydent wcale nie musiał odciągać uwagę od ratowników, tylko pomóc wsłuchując się w polecenia ratowników. W marketingu politycznym trzeba pojawić się jak najszybciej, być ubranym stosownie do okoliczności, dowiedzieć się o ofiarach i pomagać - dodał ekspert w rozmowie z Plotkiem.